Ślimak winniczek a zmiany klimatu

DSCN1690Zmiany klimatu wydają się czymś odległym, a skutki to pewnie dotyczyć będą tych, co za morzami mieszkają. Nasza charta z kraja… więc co się będziemy martwili. Niech inni coś zrobią, a my się przy węglu będziemy upierali. I co nam kto zrobi?

Skutki antropogenicznych zmian klimatu przyrodnicy obserwują już od dłuższego czasu. Piszemy o zmianach zasięgu występowania roślin, grzybów i zwierząt. O tym, że pojawiają się u nas nowe gatunki, takie jak zmierzchnica trupia główka czy ostatnio szakal. Ale kto by się tam jakimiś chwastami i robalami przejmował. Kłopot jednak taki, że zmiany klimatyczne przekładają się nie tylko na migracje ludzi (tego przecież ostatnio tak bardzo się boimy) ale i na gospodarkę. Dotyczy to także dochodów najuboższych mieszkańców naszego regionu.

Być może mało kto zauważył informację w prasie, że już kolejny rok wstrzymane zostało pozyskanie ślimaka winniczka w naszym regionie. Decyzja Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Olsztynie wynika z ekspertyzy, która wskazuje na zmniejszenie się liczby stanowisk występowania i zagęszczenia ślimaka winniczka na Warmii i Mazurach. Także i w 2016 nie można będzie skupować u nas tego ślimaka. Ślimak winniczek (Helix pomatia) podlega w Polsce częściowej ochronie gatunkowej. Można go zbierać jedynie przez 30 dni w roku, w okresie od 20 kwietnia do 31 maja i to tylko osobniki o średnicy muszli powyżej 30 mm. Wg badań zleconych przez RDOŚ (lata 2005-2006 oraz 2014) w naszym województwie, zmniejszyła się liczba stanowisk występowania jak i zagęszczenia osobników. „Procentowy udział osobników o wymiarach muszli powyżej 30 mm średnicy wyniósł tylko 58% i uległ znacznemu zmniejszeniu w stosunku do 64% zanotowanych w latach 2005-2006.”

Ewidentnie winniczków jest mniej. Za główną przyczynę uznaje się niekorzystne dla rozrodu ślimaka winniczka warunki pogodowe, wynikające przede wszystkim z panującej suszy, zwłaszcza w okresie wiosennym. Wszyscy wiemy, że ślimaki lubią wilgoć. A skoro jest ich mniej, to żeby mogła populacja się odrodzić, wprowadzono zakaz pozyskiwania (zbierania). Zbieraniem winniczków zajmują się ludzie raczej ubodzy, bezrobotni, korzystając z sezonowego dochodu. To oni najbardziej stracą. Jeśli będziemy omijać przepisy i nielegalnie zbierać ślimaki (udając, że przywiezione z innego miejsca) to osłabiona populacja szybko wygnie – a z pustego to i Salonom nie naleje.

Opublikowane dane wskazują, że spadła liczebność osobników dużych (udział procentowy w stosunku do najmniejszych). To zagraża odnawianiu się populacji i w konsekwencji mogłoby spowodować, że drastycznie spadnie liczebność ślimaka winniczka a w konsekwencji nie będzie czego zbierać i spadnie źródło dochodu. Jeśli chcemy korzystać z „produkcji” ślimaków w regionie, to musimy zadbać o stan populacji. Wpływ ma nie tylko intensywność zbierana ale i warunki pogodowe. Zysk krótkotrwały nie powinien przekreślać zysku w dłuższej perspektywie (i przez wiele lat). Dajmy więc czas na odnowienie się populacji winniczków w naszym regionie. Czy ten zakaz jest skuteczny? Chyba nie do końca: niepotwierdzenie informacje wskazują, że ludzie zbierają ale przewożą do innych województw i tam sprzedają w punktach skupu. Jeśli tak rzeczywiście się dzieje, to naszemu ślimakowi na prawdę grozi drastyczne zmniejszenie liczebności. Zakazy nie wystarczą, potrzebna edukacja i pokazywanie zasad racjonalnego korzystania z zasobów przyrody.

W przydatku przedłużania się wiosennej suszy (w maju, gdy jest zbyt sucho, to winniczek przestaje się rozmnażać) , spowodowanej zmianami klimatu, ograniczenia nie wystarczą. Gatunek może nie wyginie u nas, ale przestanie być praktycznie wykorzystywany gospodarczo i ludzie stracą źródła swojego dodatkowego dochodu. Problem nadmiernej eksploatacji zasobów przyrody jest powszechny, np. ograniczenie połowu dorsza w Bałtyku… by miał szansę na większy rozród i odbudowę populacji. Wszytko wymaga dobrego zarządzania w skali regionu i ponadregionalnym (myślę o ślimaku winniczku) oraz dużej świadomości. Do tego drugiego potrzeba nam edukacji, bo ona jest kluczem. Same zakazy nie wystarcza.

W 2013 roku pozyskano u nas 230 ton winniczka. Na 1 kg przypada około 30 osobników (czyli rocznie pozyskiwano około 7 milionów winniczków). Za kilogram na skupie płacono wtedy 1,5-2 zł. Zatem wartość zebranych ślimaków możemy oszacować na ponad 400 tys. zł (ni liczymy dochodów firm skupujących i przetwórczych). To są straty jakie mamy na samym ślimaku. A jakie inne gospodarcze straty ponosimy w wyniku ocieplenia klimatu?

Czytaj także:

Dodaj komentarz