Czy nauka i upowszechnianie wiedzy, zwłaszcza tej przyrodniczej, to element kultury? W księgarniach książki popularnonaukowe, czyli te w przystępny sposób objaśniające wiedzę przyrodniczą, zazwyczaj zepchnięte są gdzieś w kąt. Tuż obok ezoteryki i innych egzotycznych dziwactw. Warto podkreślić, że przy spadku czytelnictwa (a raczej „kupowalnictwa” – kupowania książek w księgarniach) wzrasta czytelnictwo fachowych poradników, podręczników i literatury faktu, w tym faktu naukowego.
Trzecia kultura od dawna funkcjonuje w formie olsztyńskiej kawiarni naukowej nieformalnego kluby profesorów Collegium Copernicanum (powstała jako jedna z pierwszych, współczesnych kawiarni naukowych w Polsce). Tylko z rzadka kawiarnia gościła „na prowincji”, włączając się w różnorodne małe projekty i pikniki naukowe (na zdjęciu obok, Mrągowo, fot. Z. Wojciechowska).
Warto wspomnieć o projekcie realizowanym dekadę temu w Ornecie przez prof. Leszka Szarzyńskiego, pt. „Z Uniwersytetem na Ty”, czy nieco później w Dobrym Mieście (Salon Artystyczno-Naukowy). Oba projekty łączyły sztukę z nauką i dodatkowo tworzyły miejsce do odbioru kultury. Kulturotwórcza rola nauki, upowszechnianej w formie popularnej, widoczna jest w różnego typu festiwalach naukowych i piknikach takich jak Olsztyńskie Dni Nauki i Sztuki, Europejska Noc Naukowców, Noc Biologów itd. Udział naukowców w kulturze powszechnej (popularnej) już wcześniej określona została terminem „Trzecia kultura”.
Trzecia kultura, która podobno narodziła się w Ameryce w drugiej połowie XX w., według Johna Brockmana to uczeni badający empirycznie świat (a więc przedstawiciele nauk przyrodniczych, zazwyczaj nie kojarzeni z wydarzeniami kulturalnymi). To naukowcy, którzy dzięki swym pracom i pisarstwu (także w nowoczesnej, internetowej formie) przejmują rolę tradycyjnej „humanistycznej” elity intelektualnej w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania od zawsze nurtujące ludzkość: czym jest życie, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy jaki jest sens istnienia.
Trzecia kultura to swoiste wyjście ludzi uniwersytetów na „ulicę” i bezpośredni dialog ze społeczeństwem. To opowiadanie o tym, co dzieje się w laboratoriach fizyków, chemików, matematyków, biologów, geografów, geologów, astrofizyków. W potocznej kulturze zbyt dużo nagromadziło się wyeksploatowanych faktów, dawno już odkrytych, dawnych przemyśleń i konstatacji. Zbyt „przetrawiona” kultura potrzebuje nowości, bo wiele intelektualnych „elit” skupiona jest wyłącznie na sobie i na tworzeniu komentarzy do komentarzy czy na krytyce krytyki. Można odnieść wrażenie, że urwał się już kontakt z rzeczywistością. Jednocześnie brakuje w codziennym obiegu kulturalnym zupełnie nowych faktów i teorii opisanych przez naukowców. Zwłaszcza dotyczy to biologii w ostatnich dekadach. Bo w tej dyscyplinie dzieje się dużo i pojawiają się nowe, niemalże rewolucyjne teorie. Co więcej, wpływają one na nasze życie codzienne, np. powszechne stosowanie GMO, zapłodnienie in vitro, niewyobrażalne dawniej możliwości medycyny itd., które na nowy otworzyły pytania czym jest życie, od kiedy do kiedy, kim jest człowiek i czym jest człowieczeństwo. W potocznej kulturze z odpowiedzi na najistotniejsze pytania człowieka zbyt bardzo wykluczono takie postaci jak Einstein, Bohr, Heisenberg, Feynman, Hubble, Darwin. Teraz należałoby dopisać znacznie więcej nazwisk z nauk biologicznych i medycznych, których nawet nie kojarzymy. Zanim wejdą do obiegu powszechnego minie wiele lat a nawet dziesięcioleci. I o tyle będziemy spóźnieni w tym kulturotwórczym dialogu społecznym.
Długie lata oczekiwano, że to humaniści staną się pośrednikami między naukami przyrodniczymi a społecznością. Ale wprawni w komunikacji społecznej humaniści sami mają zaległości w nadążaniu za odkryciami naukowymi. Uczeni, tworzący tak zwaną trzecią kulturę (to coś więcej niż popularyzacja nauki), sami chwycili za pióra i językiem prostym objaśniają najbardziej zawiłe aspekty rzeczywistości, bezpośrednio opowiadając o swoich przemyśleniach, wątpliwościach, teoriach i odkryciach. W ten sposób liczne elementy nauki trafiają coraz szerszym nurtem do ogólnej kultury. Bo nauka jest źródłem nowości, niezmiernie ożywczej dla kultury w szerokim sensie.
Jeszcze do niedawna komunikowanie o odkryciach nauki powierzano tak zwanym popularyzatorom, najczęściej dziennikarzom lub osobom spoza głównego nurtu uniwersyteckiego. Bo popularyzacja wydawała się czymś niegodnym porządnego naukowca. Ale codziennie na łamach gazet, tygodników, w przestrzeni internetowej blogów i portali społecznościowych, na antenie radia czy telewizji pojawiają się tematy dotyczące biologii molekularnej, sztucznej inteligencji, neurobiologii, teorii chaosu, teorii wszechświata inflacyjnego, kwarków, fraktali, superstrun, bioróżnorodności, nanotechnologii, bioniki, genomiki, cyberprzestrzeni, hipotezy Gai, skutków globalnego ocieplenia klimatu, nowych technologii wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych i setek innych. Coraz więcej poważnych instytutów naukowych i uniwersytetów sięga po profesjonalne biura… public relations i upowszechniania wiedzy. Bo chcą szybciej i bez zniekształcać komunikować o swoich odkryciach. Skoro nauka utrzymywana jest z podatków, to owi podatnicy powinni wiedzieć z pierwszej ręki, co wynika z nauki.
Trzecia kultura to naukowcy poszukujący autentycznych praw dotyczących ludzi, ich świadomości, struktury Wszechświata a jednocześnie osobiście uczestniczą w badaniach naukowych. Profesorowie piszą językiem prostym o swoich badaniach nie tylko dla szerokiej publiczności ale także dla naukowców innych specjalności. Niestety język prosty nie jest ceniony. Bo nawet i w USA mętne wypowiedzi uznawane są za trudne a więc mądre. W ten sposób robi się karierę. Naukowcy objaśniający w prosty sposób koncepcje naukowe ludziom spoza świata nauki, spoza własnej, wąskiej dyscypliny, często traktowani są pogardliwie przez kolegów „z branży”.
W coraz liczniejszych intelektualnych spotkaniach w publicznej przestrzeni miasta, w formie otwartych wykładów, dyskusji panelowych, pikników na trawie widać obecność nauk empirycznych w kulturze naszego miasta. A przecież to zjawisko globalne a nie lokalne. Pewien rodzaj wizji naukowych nie ma szansy na zaistnienie w tradycyjnych publikacjach naukowych czy na specjalistycznych konferencjach (bo są adresowane te konferencja czasopisma do wąskiego grona specjalistów). Ale filozofujący naukowcy istnieli od wieków, w znaczący sposób wpływając na kulturę ogólną. A jednym z większych współczesnych problemów jest syntetyzowanie wiedzy.
Nauka jest niezbywalnym elementem kultury, dlatego naukowców, a reprezentantów nauk ścisłych w szczególności, nie może zabraknąć w powstających Archipelagach Kultury woj. warmińsko-mazurskiego. Pora wykonać także kolejny krok, aby ta obecność była widoczna „daleko od szosy”, by docierała do małych lokalnych społeczności w małych miasteczkach czy nawet wioskach. Bez względu gdzie mieszkamy i jaki mamy dostęp do kultury łączy nas ciekawość świata. Natomiast konieczność mówienia językiem zrozumiałym dla niespecjalistów pomaga w lepszym formułowaniu myśli. Udział naukowców w kulturze popularnej i kulturze dnia codziennego korzystny jest dla obu stron.
W trakcie akcji ze studentami biologii przy budowaniu „hoteli dla pszczół” – przykład upowszechniania wiedzy ekologicznej z udziałem lokalnych mediów (zdjęcie znalezione w internecie, już nie pamiętam autora…)