

Nazwy i słowa mogą być mylące, jeśli potraktujemy je powierzchownie i bez wnikania w sens czy znaczenie. Tytuł wpisu może być niezrozumiały dla wielu. Bo o jaką lotnicę chodzi i co ona ma zyskać w Łężanach na Warmii? Lotnisko tam jakieś budują? Pałac zmienił właściciela czy może spadkobierca się o swoje upomina? W tytule zawarta jest nazwa gatunkowa motyla, znajoma jedynie dla nielicznych, dla entomologów i lepidopterologów (lepidopterolog to taki entomolog, który zajmuje się motylami, po łacinie zwanymi Lepidoptera). Dla większości zjadaczy powszedniego chleba nazwa bardziej kojarzyć się będzie z jakimiś sensacjami z tabloidów. Ale różnorodność gatunkowa jest olbrzymia i dla każdego gatunku naukowcy muszą wymyślić osobną, niepowtarzalną nazwę. Jeśli w Polsce mamy kilkadziesiąt tysięcy gatunków roślin, grzybów i zwierząt to oznacza, że i naukowcy muszą mieć twórczą fantazję. Fantazję w wymyślaniu niepowtarzalnych, oryginalnych nazw. Praca żmudna i niełatwa.
Lotnica zyska (Aglia tau) to motyl „nocny” należący do rodziny pawicowatych (Saturniidae). Długość jej skrzydła wynosi 3-4 cm, jest więc to duży motyl. I na dodatek piękny. Kiedyś bym spotkanego motyla odłowił, spreparował, nadział na szpileczkę i włączył do swojej entomologicznej kolekcji (by cieszyła oko i dumę posiadacza cennego okazu). Teraz zrobiłem tylko zdjęcie i cieszyłem się samym widokiem, bez posiadania na indywidualną wyłączność. Można się cieszyć z piękna przyrody, jako dobra wspólnego, bez indywidualnego posiadania na wyłączną własność. Cieszyć się pięknem świata bez zbędnego zabijania… czy niszczenia (jedni przychodzą do lasu by cieszyć się pięknem, inni zostawiają śmieci, piękno to brukając).
U lotnicy zyski wyraźny jest dymorfizm płciowy. Samice są większe i jaśniejsze w ubarwieniu, bez ciemnego obrzeżenia skrzydeł. Różnice widoczne są także w kształcie czułków. Łacińska nazwa lotnicy bierze się z kształtu białej planki w pawiowatym oku (okrągłe plamy na skrzydłach) w kształcie greckiej liter tau. A skąd polska nazwa? Nazwa rodzajowa – lotnica – wzięła się zapewne od dziennego lotu samca (bo to przecież motyl „nocny”, czyli ćma). A zyska? Raczej nie od zyskiwania? Może od nazwiska? Ja w każdym razie zyskałem przyrodnicze doznanie i pretekst do rozmyślań… i to bez konsumowania zasobów przyrody (przywłaszczania).
Opisywany motyl występuje w lasach liściastych, przede wszystkim w starych i widnych lasach bukowych lub lasach mieszanych ale z domieszką starych buków. W buczynach motyl ten występuje dość regularnie ale nigdy w dużej liczebności, stąd nie jest traktowany jako szkodnik i nie jest zwalczany. Piękny park wokół pałacu w Łężanach obfituje w dorodne, stare buki. Samą lotnicę zyskę – ze względu na jej wymagania środowiskowe – można potraktować jako bioindykator bukowego starodrzewia. No ale w sensie praktycznym to łatwiej duże drzewo zauważyć niż opisywanego motyla. Na cóż więc taki kłopotliwy gatunek do bioindykacji?
Zamieszczonego na powyższej fotografii motyla spotkałem w połowie maja, gdy po pracy terenowej przechadzałem się po pałacowym parku w Łężanach. Wyraźny dymorfizm płciowy ułatwił szybkie rozpoznanie nie tylko gatunku ale i płci. Aktywność za dnia trochę mnie zdziwiła. Ale zapewne lotnica zyska płci żeńskiej czekała w ściółce na odpowiedniego samca i wabiła go feromonami. Niezbyt szczęśliwie ja się napatoczyłem (całe szczęście dla tej samicy, że ja już z siwizną na głowie i bez młodzieńczej pasji zdobywania w posiadanie wszystkiego co piękne wokół). Sama płeć nie wystarczy do amorów, potrzebna zgodność gatunkowa.
Lotnica zyska ma jedno pokolenie w roku, dorosłe spotkać można od połowy kwietnia do maja. Jak na motyla nocnego ma dziwne zachowanie, bowiem lotnica jest aktywna w słoneczne dni w godzinach popołudniowych, latając (samce) w dolnych piętrach dorodnego lasu bukowego. Moje więc spotkanie nie było przypadkowe – wynikało z miejsca (typ siedliska), pory roku i pory dnia.
Samce latają szybkim, zygzakowatym lotem podczas słonecznej pogody w kwietniu i w maju, w świetlistych lasach. Lotnice płci męskiej w pewnym sensie są terytorialne, aktywnie przepędzają zbliżającego się konkurenta. Na spacerze samców lotnicy zyski nie widziałem. Widać dość trafnie nie potraktowały mnie jako konkurenta, którego trzeba przegonić. A może zbyt uważnie się nie rozglądałem, pogrążony w rozmyślaniach o bioróżnorodności w i wokół plantacji wierzby?
Samice przebywają zwykle w ściółce liściowej albo na pniach drzew tuż nad ziemią, lotniczo aktywne są w nocy. Ociężałe samice, niezbyt skore do dziennego latania, wysyłają sygnały feromonowe o gotowości do kopulacji. Samce zatem patrolują nie tyle teren, co znajdujące się na nim samice i odganiają reprodukcyjnych konkurentów. Dzięki temu być może liczebność gatunku nie jest zbyt duża i nie skutkuje antyszkodniczymi działaniami leśników. Umiar dla zachowania gatunku jest wskazany (to taka dygresja w kierunku konsumpcjonizmu Homo sapiens). Samce wyczuwają obecność feromonów za pomocą swoich grzebykowatych czułków i lecą w kierunku rosnącego gradientu zapachowego. Naukowcy od lat zafascynowani są skutecznością tej feromonowej komunikacji, gdzie pojedyncze cząstki chemiczne są wychwytywane i rozpoznawane. Bionika chciałaby na takiej analogii skonstruować detektory do wykrywania śladowych ilości różnych substancji. Inspirowanie się przyrodą gospodarce i technologii wychodzi na dobre. Może więc w tym sensie coś lotnica zyska?
Dlaczego wiosną odbywają się gody lotnicy? Gąsienice spotykane są od maja do początków sierpnia. Ich intensywny rozwój następuje w okresie dostępności pokarmu, którym są liście buka (zwłaszcza młode liście z korony drzewa), czasem liście dębu, brzozy, tarniny i jabłoni. Cykl życiowy wraz z godami dość dobrze dopasowany jest do fenologicznej zmienności środowiska. Samice składają jaja pojedynczo lub w małych pakietach, najczęściej na korze drzew żywicielskich. Młode gąsienice pędzą początkowo grupowe żerowanie, potem rozchodzą się by żerować samodzielnie. Gatunek zimuje w stadium poczwarki a kolejne pokolenie dorosłych motyli wylęga się wczesną wiosną, gdy jeszcze nie ma liści na drzewach. Ale „wiedzą”, że nim amory się skończą, to liście jako pokarm dla młodych się pojawią, niczym wylew Nilu wcześniej zapowiedziany przez kapłanów. Zrozumieć świat wokół nas… a wtedy wszystko staje się tak oczywiste i logiczne.
Przyroda jest dość dobrze zsynchronizowana a życie jako zjawisko biologiczne ma charakter całościowy. Nawet na poziomie ekosystemu to, co wydaje się na chaosem i przypadkowością, jest elementem całości. Jak dobrze zaprojektowany mechanizm. Samonaprawiający się i rozwijający się mechanizm.
A cóż robiłem w Łężanach ma początku maja? Prowadzę tam badania nad bioróżnorodnością wewnątrz i wokół plantacji roślin lignocelulozowych (konkretnie wierzby). Wprowadzenie nowych upraw do krajobrazu rolniczego niesie za sobą konsekwencje przyrodnicze. Niesie potencjalne zmiany w całościowym krajobrazie jako ekosystemie. Niezależnie od aspektów technologicznych trzeba sprawdzić, jakie to mogą być skutki dla różnorodności biologicznej i jakie ewentualnie zalecać działania niwelujące ewentualny negatywny wpływ. Główny problem sprowadza się do zrozumienia funkcjonowania ekosystemów z całą ich złożonością i różnorodnością oraz odróżnienia zmian istotnych od nieistotnych. Czyli odkryć to, co jest prawidłowością w pozornym chaosie i przypadkowości. A na koniec zaprojektować metody waloryzacji i oceny wpływu oddziaływania na środowisko, aby weszły do standardu stosowanych metod. Najlepiej, żeby były to metody proste, tanie i wiarygodne. Bo zbyt kosztowe i złożone procedury utrudniać będą życie wielu ludziom. A przecież nie o zbędną i kosztowną biurokrację chodzi ale o trafne diagnozowanie i skuteczną ochronę przyrody. Zarządzanie zasobami przyrody nie jest pustym i modnym słowem. Przynajmniej nie musi.
Edukacyjnie powrócę do Łężan w dniach 26-27 września z propozycjami dla szkół i dla dorosłych, w trakcie Olsztyńskich Dni Nauki i Sztuki. Będzie okazja opowiedzieć o bioróżnorodności w Łężnach, w pałacu i w uprawach wierzby energetycznej. Na wrzesień proponuję wycieczki edukacyjne po okolicy pałacu pt. „Zielona energia – bioróżnorodność upraw wierzby energetycznej”. Będzie do tego wystawa fotograficzna oraz szykuje się jeszcze coś atrakcyjnego, z udziałem innych osób. W Łężanach będzie więc fragment Olsztyńskich Dni Nauki i Sztuki, dla tych co do Olsztyna mają zbyt daleko… a dla olsztyniaków z zachętą do poznawania piękna warmińskich zakątków. I filozoficznych przemyśleń o życiu :).