Tożsamość jest chyba dobrym przykładem edukacji ustawicznej. Uczymy się przez całe życie, zakorzeniamy, poznajemy, wzbogacamy o nowe doświadczenia i przemyślenia. Kim jestem i z kim czuję wspólnotę? Tożsamość dojrzewa w miarę jak poszerzają się nam horyzonty. Przez kilkanaście ostatnich lat poznawałem zagmatwaną i wieloaspektową historię Warmii i Mazur, krainę w której żyję. Wiele przeczytanych książek, wiele odbytych wędrówek, spotkań, czytanych wspomnień. Od kilku lat poznaję starozakonną część polskości.
W szkole dowiedziałem się, że w Oświęcimiu naziści zamordowali 6 milionów Polaków (w PRL byli tylko Polacy i nikogo więcej..). Nie spotykałem Żydów w swoim otoczeniu. Czasem pojawiali się w opowieściach babci i dziadka z Wileńszczyzny, czasem na kartach szkolnych lektur. Czytając biografię znakomitych Polaków ze zdziwieniem dowiadywałem się, że byli pochodzenia żydowskiego. W całkowicie wolnej już Polsce pojawiały się muzea, książki, wspomnienia. Ten fascynujący świat dopiero zacząłem odkrywać, na krakowskim Kazimierzu, w Tykocinie, Szczebrzeszynie itd. I z dokumentów odkrywałem przedwojenny, polski antysemityzm. Ale ciągle w głowie miałem szkolne symbole Polaka, który ryzykował życie dla ratowania Żydów… Coś tu się nie zgadzało, prawdziwy obraz był bardziej złożony i wielowarstwowy.
Książka Grossa była szokiem. Najpierw zareagowałem wyparciem – przecież to nie jest możliwe, to na pewno był jakiś margines. A przecież dziwaczny antysemityzm był obecny cały czas w życiu publicznym. Dziwiło mnie to niepomiernie: jak może istnieć antysemityzm bez Żydów…
Kilka dni temu zacząłem czytać „Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów” Mirosława Tryczyka. To już nie tylko Jedwabne…. Wstrząsająca lektura, burząca dobre samopoczucie. Ale bardzo pomagająca w zbudowaniu pełnej tożsamości. Książka historyczna z dokumentami, napisana bardzo wszechstronnie i rzetelnie. Przedstawiająca nie tylko fakty ale także tło historyczne i wieloaspektowe uwarunkowania. Pozwala zrozumieć. Jedwabne, Kolno, Łomża i kilka innych miejscowości, które poznałem wcześniej w czasie badań hydrobiologicznych. Przejeżdżaliśmy przez nie w drodze po próby z chruścikami. A w Drozdowie mieliśmy studencki obóz naukowy. Ktoś mówił o wizytach Dmowskiego, ale gdzieś to było w tle i poza zainteresowaniami. Wtedy jeszcze nie wiedziałem czym jest nacjonalizm i narodowa demokracja… Teraz ksenofobia ponownie nabrała wiatru w żagle…
Dlaczego. To słowo często się pojawiało w trakcie lektury. Miałem także na myśli współczesne pogromy i ludobójstwa w Bośni, Afryce, teraz w Azji. I to, co było kiedyś, dawno w historii Homo sapiens. I co zrobić, by nie było więcej? Akurat mamy nawrót do nacjonalizmów i agresji…
„Miasta śmierci” pokazują jak zwykli, normalni Polacy… mordowali Żydów, z własnej inicjatywy. Gdyby nie wojna, nie zniszczenie państwowości polskiej, nie wydarzyło by to się to nigdy. Jeden z polityków jakiś czas temu powiedział, że wojna kształtuje charaktery…. Myli się, wojna przede wszystkim wypacza charaktery. Jest i bohaterstwo ale jest i dużo zwykłej zbrodni, łajdactwa. I to zostaje w narodzie na długo. Zrastają się rany ale blizny na długo uwierają. Ale drugą przyczyną pogromów w czasie II wojny światowej był polski antysemityzm, kształtowany przez ONR, Stronnictwo Narodowe czy Narodową Demokrację (o zgrozo, ten pierwszy znowu w powraca ze swoimi pochodami, ideologiami, agresją i ksenofobią). Pogromy były już w okresie międzywojennym; wybijanie szyb w sklepach żydowskich, oblewanie towarów naftą czy pobicia Polaków kupujących w sklepach żydowskich. Trzecią, uzupełniająca przyczyną była chęć zemsty na Związku Radzieckim (bo to były tereny okupowane przez Armię Czerwoną od 17 września 1939).
I w tych warunkach, przy powszechnym antysemityzmie, ujawniły się złe cechy. W pogromach uczestniczyło wielu ludzi, w tym wykształceni, nauczyciele, elita prowincjonalnych miasteczek. Pojawiła się chciwość i pazerność. I ci zwykli ludzie w kilku miasteczkach na Podlasiu zamordowali co najmniej kilka tysięcy Żydów, obywateli Rzeczypospolitej, swoich sąsiadów…
Wielu z tych zbrodniarzy, którzy organizowali i uczestniczyli w pogromach, wcześniej współpracowało z okupantem radzieckim, potem współpracowało z hitlerowcami. Przechodzili na niemiecki żołd jako policja pomocnicza, niektórzy współpracowali z gestapo. Czasem uciekali do AK. A po wojnie ochoczo współpracowali z komunistami i byli członkami PZPR.
Mordowanie pałkami, szpadlami, spalenie w stodołach (nie była tylko jedna w Jedwabnem!), rabowanie i gwałcenie Żydówek. Nie jest łatwo czytać te relacje…. „Prawicowi bojówkarze przed II wojną światową urządzali w Szczuczynie, podobnie jak w innych miasteczkach regionu, bojkoty sklepów żydowskich, wybijali w nich szyby, bili Polaków, którzy z nich korzystali, oblewali im naftą kupione od Żydów produkty.” Antysemityzm nie pojawił się pierwszego września 1939 roku…
„Pamiętam, że widziałem w niedzielę wieczorem, jak Antoni S. z Wąsocza zabił szpadlem, bijąc w głowę, dwie nieletnie dziewczyny”. To relacja Polaka, już z czasów wojny.
„Antoni L. był karierowiczem. W życiu kierował się zasadą osiągania sukcesu za wszelką cenę oraz ulegał potrzebie bycia docenianym przez tych, których uważał za lepszych od siebie. Zabiegał zatem o względy władzy – jakakolwiek by ona była, nieważne: narodowa, komunistyczna czy faszystowska – i jeśli go doceniła, zawsze z zapałem wykonywał jej polecenia. To najprawdopodobniej ta wewnętrzna potrzeba, wyrosła na niskim poczuciu własnej wartości, popchnęła go do popełnienia niewyobrażalnej zbrodni.”
„Jeden z uczestników mordów Stanisław C. przyznał po wojnie, że wszyscy zbrodniarze byli przed 1939 r. członkami Stronnictwa Narodowego.”
Lektura omawianej książki jest trudna. Ale dlaczego to wszystko tuszować, zakłamywać, że nie było? Tożsamość potrzebuje prawdy. Przeszłość jest pełna wzniosłych i chwalebnych zdarzeń. Ale są i wstydliwe, podłe. Nie da się skalpelem propagandy oddzielić jednego od drugiego. Trzeba poznać całość by zrozumieć. Część polskości, ta starozakonna, zaginęła. Jesteśmy w jakiś sposób okaleczeni. To co zostało, trzeba ocalić od zapomnienia, by kształtowało naszą tożsamość choć w takiej postaci.
Gorąco polecam Mirosław Tryczyk „Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy żydów”, Wydawnictwo RM, 2015. (jest i wersja elektroniczna).