Nieprzewidziane skutki straszenia GMO

mlekoigmo

Czasem można przedobrzyć. Także i w marketingu. GMO (organizm genetycznie modyfikowane) są jednym ze współczesnych straszaków. W popkulturowym przekonaniu GMO to coś groźnego, niedobrego. Tak jak kiedyś czarownice, wilkołaki, strzygi czy inne utopce. Każdy coś tam słyszał o GMO, że to coś niezdrowego, że coś nienaturalnego, że jest be (nawet jak nie wiadomo co to jest i dlaczego złe). Więc najpewniej przeciętny klient będzie wystrzegał się GMO jak uroku wiedźmy. Kiedyś modny był strach przed cholesterolem (że niezdrowy), to na produktach zamieszczano informację, że nie zawiera cholesterolu. Niby potrzebna informacja dla ludzi, przestrzegających diety. Ale jeśli pojawia się na produktach, które z zasady nie mają cholesterolu? To jest to chwyt marketingowy i spam informacyjny (notabene dużo tego  w czasach post prawdy). Podobnie jest z GMO. Widziałem nawet zdjęcie na słoiku z solą, że produkt nie zawiera … GMO. Znaczy zdrowy, dobry można kupować.

Wcześniej pisałem o serku z mleka bez GMO i o tym, że jest to informacja bałamutna (Serek wolny od GMO – rzecz o informacji zbędnej i bałamutnej,  O istocie życia czyli czy krowa jedząca paszę z GMO sama staje się GMO). Ta sama firma oznacza także i inne swoje produkty owym tajemniczym znaczkiem (wolne od GMO). Na mnie działa odstraszająco (jako nierzetelna i bałamutna, wybieram inne produkty). Ale rzecz ciekawa, jak widać na zdjęciu, ta sama firma sprzedaje podobne towary różnie oznakowane, jedne nic nie mają, inne, że są bez GMO. To znaczy jak? W tym przypadku zsiadłe mleko jest z GMO? Tak można wywnioskować z zestawienia obu produktów. Bo przecież nie ma informacji, że brak – tak jak na sąsiednim produkcie.

Wyszedł z tego marketingowy strzał w kolano. Na jogurcie naturalnym, dla podkreślenia że jest naturalny, dodano dwie dodatkowe informacje: 1. że nie zawiera GMO (absurdalność takiego zapisu omawiałem w poprzednich tekstach), 2. nie zawiera mleka w proszku. Mało kto zrozumie także tę drugą informację. Najpewniej chodzi o to, że jogurt nie jest zagęszczany mlekiem w proszku (dość powszechna praktyka). Naturalny jogurt ma naturalnie gęstą konsystencję. A jeśli nie ma, to się go „podrasowuje” dodając mleko w proszku. Poprawnie powinna informacja brzmieć: „(jogurt) nie zagęszczany mlekiem w proszku”. Bo samo mleko w proszku nie jest czymś złym i niezdrowym (natomiast zagęszczanie „jogurtu” mlekiem w proszku jest w jakimś sensie fałszowaniem produktu i udawaniem, że to jest jogurt zamiast wprost napisać „deser mleczny”). A taki wydźwięk ma napis „Nie zawiera mleka w proszku”. Tak jak nie zawiera cholesterolu, glutenu itd.

Najwyraźniej ktoś od marketingu po prostu „przefajnował”, przedobrzył z popkulturowymi informacjami o „naturalności” produktów. Zamiast przyciągać – odstrasza… np. od innych produktów tego samego producenta.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s