Zrobiłem to! Wykład w formie bajki kamishibai z wykorzystaniem myślografii

17310106_10211063925187409_5600699602202326091_oOdważyłem się, przygotowałem i zrealizowałem, wykład dla studentów, w formie bajki kamishibai. Miałem dużą tremę i spore obawy, jak to zostanie przyjęte i jaki będzie efekt. Ale zanim opowiem o efektach, najpierw przedstawię skąd się wzięła inspiracja i dlaczego wykład właśnie w takiej formie .

Nawet najlepsza metoda, stosowana zbyt często, może znużyć i stracić swój pierwotny blask. Kiedy pojawiły się rzutniki multimedialne i Power Point, powiało w salach akademickich nowoczesnością i świeżością. Była to znacząca odmiana po rzutnikach pisma (folie) i mówieniu wykładów/referatów z kartki. Prezentacja multimedialna na obronie doktoratu czy na wykładzie, zachwycała. Dawała przecież duże możliwości. Szybko na trwałe zagościła na konferencjach naukowych i salach wykładowych. Została wprowadzona jako element egzaminu dyplomowego. Po kilkunastu latach najwyraźniej spowszedniała. Nie było już nowości a czytanie z ekranu tekstu momentami zaczynało irytować słuchaczy. Świat się szybko zmienia, a zwłaszcza środowisko akademickie powinno być liderem zmian i upowszechniania nowości. Od czasu do czasu pojawiały się inne programy, np. Prezi, co nieco wprowadzało odmiany i zainteresowania.

Trzy lata temu po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć opowiadanie bajki kamishibai (wtedy nie wiedziałem jak to się nazywa, ale spodobało mi się jako zupełnie inne podejście do opowiadania). Był to występ Anais Fleur w czasie charytatywnej aukcji „Malality pod młotek„, w dniu 14 lutego 2014 r. Kilka miesięcy wcześniej (8 czerwca 2013 roku) w Pałacu Młodzieży w Olsztynie odbył się maraton malarski (w którym uczestniczyłem, malując swoje butelki) i sztafeta literacka pod nazwą „Malality”. „Malality” to inicjatywa młodych artystów, którzy zachęcali do wspólnej twórczości mieszkańców Olsztyna. Przez cały dzień pod skrzydłami muz szerzona była idea wolontariatu. W trakcie imprezy czytano poezję Gałczyńskiego, przy której stworzono około 70 prac plastycznych. Część prac przekazano Hospicjum a część przeznaczono na „licytację” w dniu 14 lutego 2014 r. I ja miałem swój maleńki udział. Dawanie procentuje, bo ja dzięki udziałowi w tej akcji miałem okazję i dużą przyjemność zobaczenia pani Anais (zobacz film)

W głowie zalęgła się myśl: a może by właśnie  tak spróbować przygotować wystąpienie? Potem, w czasie wyjazdu terenowego, w rozmowie ze studentką, dowiedziałem się, że studenci znudzeni są prezentacjami. Bardzo ciepło wspominała profesora, który nie korzystał z rzutnika multimedialnego (pan starszej daty, jeszcze nie opanował nowoczesnej techniki komputerowej) ale opowiadał z wielką pasją, wzbudzając zainteresowanie.

W ubiegłym roku, w czasie konferencji Ideatorium (poświęcona dydaktyce akademickiej), zebrane tam grono nauczycieli akademickich zgodnie wyartykułowało, że dydaktyka akademicka zatrzymała się w rozwoju na zdobyczach sprzed 20 lat: kserówkach i Power Poncie. W czasie Ideatoriów w Gdańsku, pracownicy uniwersyteccy poszukują nowych metod, dzieląc się doświadczeniami z wdrażania grywalizacji itp (ja rok temu opowiadałem o wykorzystaniu kodów QR). Nieco później dostałem propozycję napisania trzech bajek edukacyjnych dla dzieci, prezentowanych w formie kamishibai. Wyzwania podjąłem się z dużą przyjemnością i zaciekawieniem. W taki sposób otrzymałem skrzyneczkę (mały, drewniany parawanik). Plansze namalował artysta, a ja miałem okazję opowiedzieć bajkę o cytrynku latolistku w czasie Europejskiej Nocy Naukowców we wrześniu 2016 roku. To był mój pierwszy raz. Dla dzieci.

Ale w głowie ciągle dojrzewała myśl, żeby przygotować wykład dla studentów w takiej niecodziennej formie. Od lat prowadzę przedmiot autoprezentacja (głównym celem jest pokazanie i przećwiczenie metod prezentacji publicznych, w tym wygłaszania referatów). Staram się ciągle wprowadzą jakieś nowości: grywalizację, e-portfolio, lapbook itp. Zaplanowałem więc przygotowanie wykładu o tym, jak wygłosić referat, tym razem bez rzutnika multimedialnego i prezentacji w programie Power Point, ale właśnie w formie bajki kamishibai.

Ostatnim impulsem był udział w webinarium z SuperBelframi (spotkałem na konferencji w Warszawie – Inspiracje). Zacząłem ćwiczyć myślografię i ryśnotki (myślenie wizualne, notowanie graficzne). Przypomniałem sobie swoje dawne szkolenie z mind mappingu. Ale nauczyłem się także nowych umiejętności. A przede wszystkim nabrałem odwagi.

Kłopot z przygotowaniem wykładu w formie bajki kamishibai polegał na konieczności namalowania kilkunastu ładnych rysunków. Odkładałem to na wolny czas. Natomiast myślografia umożliwiła szybsze wykonanie potrzebnych plansz. Siadłem i narysowałem, jedynie ilustrację tytułową namalowałem akwarelkami (bo chciałem zobaczyć jak to będzie wyglądało). Wyciągnąłem także z szafy dwa rekwizyty: skarpeciaka-Profesorka, które kiedyś dostałem i Kłobuka, którego w ubiegłym roku wykonałem na warsztatach nad Jeziorem Krzywym.

Odważyłem się i opowiedziałem swoją bajkę studentom biotechnologii oraz biologii. Na wykładzie z autoprezentacji oraz na seminarium dyplomowym. Oba wykonania w małej grupie (bo na dużą salę ta metoda nie nadaje). I studentom spodobało się. Bałem się, że może odbiorą jako metodę infantylną – taki dziecinny teatrzyk, a oni przecież są dorośli i studiują kierunek przyrodniczy. Ku mojemu zadowoleniu i niewielkiemu zaskoczeniu, odebrali bardzo dobrze. W jednym z komentarzy, tuż po wystąpieniu usłyszałem, że studenci mają przesyt prezentacji multimedialnych (zwłaszcza tych czytanych z ekranu), więc każda inna forma odbierana jest z dużą ulgą i wdzięcznością. Wskazali też na kilka drobnych niedociągnięć technicznych. Wiem już co i jak poprawić. W jednej grupie studenci nagrali fragmenty, więc mam nadzieję zobaczyć swoje wystąpienie z perspektywy widza.

Na pewno będę jeszcze próbował z kolejnymi wykładami w formie bajki kamishibai. Muszę tylko nauczyć się tworzenia opowieści i sztuki opowiadania. Samo rysowanie nie wystarczy. Ciągle się czegoś trzeba uczyć. Ale nie martwię się tym, bo uczenie się rozwija. I sprawia, że i mówca się nie nudzi. Nowość to wyzwanie i radość z osiąganie nowych celów.

Nawiązując do tytułu: zrobiłem to i… zrobię znowu. Narysuję, namaluję, opowiem. Ale z umiarkowaniem i niezbyt często, by nie spowodować przesytu. Z wykładów multimedialnych nie rezygnuję, dalej będę je przygotowywał.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s