W systemie edukacji na każdym poziomie dokonuje się duża zmiana. Powolna ale głęboka. Na co dzień zapominamy, że żyjemy w czasach trzeciej rewolucji technologicznej. To nie tylko Internet i rozproszone źródła energii odnawialnej. To także głęboka przebudowa całego społeczeństwa. Świat zmienia swoje szkoły, stworzone w epoce drugiej rewolucji przemysłowej. Tymczasem reforma proponowana przez obecne władze (PiS) nie tylko nie odpowiada na wyzwania współczesności ale cofa nas do epoki węgla i stali. Do skansenu. Zmarnowana energia społeczna, zmarnowany czas, zmarnowane pieniądze…
Wydaje się, że oprócz tworzenia nowego środowiska edukacyjnego ważne jest danie większej swobody nauczycielom w doborze treści i formy nauczania. W pytaniu „minima programowe czy większa swoboda w doborze treści i formy realizacji dla nauczycieli” akcent trzeba przesunąć na drugi element. Z wolnością doboru metod edukacji wiąże się zaufanie do nauczycieli. Jeśli nie zaufamy, tak jak lekarzowi czy innemu fachowcowi, nie damy mu większej wolności. I zamęczymy nauczyciela nieustanną kontrolą i pisaniem sprawozdań. Nadmiar kontroli (i biurokracji) bierze się z nieufności.
Tworzenie nowej przestrzeni edukacyjnej i potrzeba większej wolności w nauczaniu dotyczy także uniwersytetów.