Ażebym nie urzekł czyli wiedźmy huculskie (Część 3. Poszukiwanie genezy wiedźm)

huculszczyznaKontynuuję swoje poszukiwania genezy słowa wiedźma. Po Polesiu (Wiedźmy poleskie czyli skąd się wiedźma u nas wzięła) tym razem sięgam do Huculszczyzny. Zajrzałem do starej, etnograficznej książki Włodzimierza Szuchiewicza pt. „Huculszczyzna” tom IV., wydanej w 1908 roku, dobra i rzetelna praca etnograficzna. Treść jeszcze nie została skarżona współczesnym, medialnym (Hollywoodzkim) punktem widzenia i nowym kulturowym kreowaniem fantastycznych światów. A materiały z żywej pamięci pochodzą z wieku XIX. Zatem materiał wiarygodny i rzetelny. W rozdziale XX („O bogach ziemskich i ludziach niezwykłych”) przeczytać można i o wiedźmach. W zasadzie zawarte fakty etnograficzne (to jak sobie Huculi wyobrażali wiedźmy i co o nich sądzili) potwierdzają wcześniej przytaczane (w poprzednich wpisach o wiedźmach) zdanie Moszyńskiego, że wiedźmy należały do kategorii półdemonów, z pogranicza świata ludzi i demonów.

Cóż więc Huculi myśleli o wiedźmach? „Wiedźma to kobieta, z której podczas snu ulatuje dusza, wychodząc tyłem przez otwarte okno, drzwi lub komin. [tu moja mała dygresja – pogańska Słowiańszczyzna wyobrażała sobie duszę jako coś fruwającego zazwyczaj jako ptaka, być może czasem także owada-ćmy. W odniesieniu do ptaków zrozumiały był szacunek dla bocianów i jaskółek] Dusza wiedźmy wygląda jak świecąca, przejrzysta kula, która toczy się ogrodami, polami, na miejsce swojego przeznaczenia; można ją widzieć, a pochwycić ją może tylko kobieta połami swej koszuli, a mężczyzna spodniami, a przechować można ułowioną duszę tylko w makutrze; [makutra kojarzy mi się z ucieraniem maku. Być może owa makutra do przechowywania duszy wiedźmy ma jakiś związek z makiem i poprzednio przytaczanymi informacjami z Polesia, gdzie mak związany był z odczynianiem przeciw wiedźmom i zwany był wiedunem] gdyby przy tem ta kula pękła, umiera równocześnie kobieta, z której dusza uleciała. Gdyby kto pochwycił taką duszę, a ciału nadał inne położenie, jak to było, gdy ona z niego wyleciała, albo gdyby kto wziął ciało z miejsca, gdzie ta kobieta usnęła, ona nie ożyje, chociażby wypuścił ujętą duszę; trzeba poprzód położyć ciało na swoje miejsce i to w pierwotne położenie, wtedy dopiero wejdzie weń dusza i to tylko nocą, nigdy w dzień.”

No to mamy obraz wiedźmowej duszy. Pora coś więcej dowiedzieć się o samych wiedźmach: „Kobiety, co rodzą się wiedźmami, mają maleńki twardy ogon; są i bezogonowe wiedźmy, któremi stały się złe kobiety; te są wiedźmami od ludzi, a tamte od krów, owiec itp.”. Ewidentnie widać więc, że wiedźmy z zasady są złe. Mogą się takie urodzić. Być może ów ogon to medycznie udokumentowane przypadki urodzenia się ludzi z dłuższą kością ogonową. Jak każdy niecodzienny i „inny” przypadek w budowie anatomicznej budził strach i wymagał jakiegoś światopoglądowego uzasadnienia.

Nocą siadają wiedźmy na kociubę [narzędzie do wygarniania węgli z pieca chlebowego albo pogrzebacz, rodzaj pogrzebacza służącego do rozgarniania żaru w piecu chlebowym, ale także rodzaj płaskiej szufli, służącej do wkładania i wyjmowania ciasta (bochenków chleba itd) z pieca chlebowego – jak widzimy nie tylko miotła służyła do latania] lub miotłę i wylatują zwyczajnie kominem na oznaczone miejsce, na jakiejś górze lub na miedzy, gdzie odbywają swe narady; tam rozdziela pomiędzy nie czart szczeć, ażeby miały czem ciąć ludzi.” W dalszej części jest wzmianka o cięciu, zatem pewnie tną ową szczecią. Mamy więc drugi sposób podróżowania, już nie tylko dusza ulatująca nocą ale i sama wiedźma może latać (na miotle lub kociubie). W każdym razie spotykają się z czartem, silą nieczystą i bezwarunkowo szkodzą ludziom. O żadnej wiedzy na temat ziołolecznictwa w świadomości Hucułów sprzed ponad wieku nie ma mowy. Pomocne to nam będzie do oddzielenie tego co było dawniej, od współczesnego tworzenia wizerunku wiedźm. Ale to inna oczywiście opowieść.Wróćmy do huculskich wiedźm (etnograficznych zapisków Szuchiewicza). „Wiedźmy nasyłają chorobę, lub szkodzą człowiekowi materyalnie, ogryzając np. las, skutkiem czego on usycha lub t.p. One czarują w miejscach, którędy bydło idzie do wody, nabierając gliny ze śladu bydlęcia, wyskubują mu włosy, udoją mleka, a urobiwszy z gliny, włosów i mleka maleńkie baryłeczki, przechowują je w drzewach świerkowych.” Szuchiewicz w przypisie zaznacza, że baryłeczki to poczwarki chrząszcza Monochamus sartor – żerdzianka krawiec, chrząszcz z rodziny kózkowatych, zasiedla bory iglaste. w Europie Środkowej gatunek współcześnie rzadki, larwy żyją pod korą i tam następuje przepoczwarczenie. Huculi mocno związani byli z lasem i drewnem, większość ich wyrobów była z drewna. Zapewne często tego chrząszcza spotykali. Jak widać przypisywali mu magiczne właściwości, efekt knucia wiedźm ale i dobry środek do pomnożenia bogactwa (o tym niżej). Może jakoś wiązało się to z opisywanym szkodzeniem w postaci „ogryzania lasu, skutkiem czego on usycha” ? Erazm Majecki w „Słowniku nazwisk zoologicznych i botanicznych polskich” z 1894 roku dla wspomnianego chrząszcza takie podaje polskie nazwy: cierniorożec, żerdziak, żerdzianka. „Kto taką baryłeczkę znajdzie, daje ja swej krowie, a krowa daje wskutek tego dużo tłustego mleka. [zatem jakiś sposób na przechytrzenie wiedźmy lub wykorzystanie jest działań na swoja korzyść] Wiedźma wchodzi do stajni, a gdy nassie się mleka, wraca wypełniona kulą do domu, gdzie wydaje mleko używane, a sama wchodzi przez usta w ciało. Wiedźma od krów może nadoić mleka i z międlicy, przysiadłszy koło niej, jak do podoju i wetknąwszy nóż w międlicę.”

Zatem wiedźmy kradną mleko krowom, przylatując jako dusza, zatem niewidzialna lub trudno dostrzegalna dla ludzi. W wielu opowieściach etnograficznych wiedźmy albo kradną mleko krowom, albo sprawiają, że krowy mało mleka dają (przez co działają na szkodę ludzi). Chciałbym na ten aspekt zwrócić uwagę. Praindoeuropejczycy wiązani są z udomowieniem bydła i hodowlą. Całoroczne wykorzystanie mleka dawało duży zysk cywilizacyjny i populacyjny (uniezależniało od sezonowości rolniczych plonów i zapobiegało głodowi). Być może stąd taka duża estyma dla bydła (widoczna także u indyjskich Ariów), zarówno w postaci wierzeń jak i obaw przez „zabraniem” mleka, podstawy wyżywienia i gospodarki. Te wywody o mleku i wiedźmach wskazywałyby, że wiedźmy jako złe demony czy półdemony pochodzą z dawnej prasłowiańskiej (może nawet praindoeuropejskiej) tradycji. Błędne są więc niektóre współczesne wywody jakoby dawniej, w przedchrześcijańskiej Słowiańszczyźnie wiedźmy były „dobre” i miały wiedzę jak wykorzystywać zioła do leczenia ludzi, a dopiero w czasach chrześcijańskich niesłusznie i z niewiedzy zostały uznane za złe. Zanim przytoczę kolejny fragment z „Huculszczyzny” Szuchiewicza, jeszcze małe wyjaśnienie czym jest międlica (młode pokolenie wiedzieć raczej nie może, chyba, że ze skansenu). Międlica, to drewniany przyrząd do międlenia lnu lub konopi. Z krową i mlekiem nic nie ma wspólnego. Może tylko wygląd, stojącej międlicy jakoś przypominałby czworonoga?

Huculi wiedźmy i upiory podobnie traktowali Upiór to znów taki mężczyzna, jak wiedźma. Jedni są od koni, inni od rybołowstwa, od myślistwa itd. Upiór wie, która z kobiet jest wiedźmą, to też może przeszkodzić jej zamysłom; jeżeli znają się oboje, wtedy zamienia się upiór na konia, a wiedźma jedzie na nim.” Ot, siła złego na jednego (człowieka). Skoro wiedźma czy upiór szkodzi to i wiele różnych praktyk magicznych z ziołami i innymi odstraszaczami wiedź i czarownic wszelakich zachowało się w zwyczajach ludowych, spisanych przez dawnych etnografów. Na przykład miotła czy siekiera położona na progu lub przy progu, wtykanie pokrzywy lub bylicy w strzechę obory, czy zakładanie na rogi krowom, by odstraszyć wiedźmy. Być może i świętojańskie wianki były sposobem zabezpieczania się ludzi przed wiedźmami. Traktowanymi jako zło czające się na zdrowie i majętność ludzi.

Wróćmy do Huculszczyzny „Wiedźma, która nie ma gniewu do nikogo, przemawia wchodząc do izby lub do stajni: Tnę a nie utnę! – wtedy nic złego nie stanie się; jeżeli zaś powie bez powyższych słów: Joj, jakie to piękne! np. dziecko, oho, ono pewnie umrze!” Jeszcze ja pamiętam z dzieciństwa i młodości (współczesność, druga połowa XX wieku!) zwyczajowe zawiązywanie małemu dziecku w wózku czerwonej wstążki, by obronić przed urokiem. Może już nie w sferze świadomego kultu czy wierzeń ale przynajmniej zwyczajów kulturowych. A czyż my czasem nie mówimy, gdy nam ktoś coś dobrego życzy „nie dziękuję, by nie zapeszyć”? Ciekaw jestem czy przedmaturalne wiązanie sobie (na studniówkę) czerwonych podwiązek nie jest jakąś przetworzoną pozostałością po tych dawnych, archaicznych wierzeniach i zabezpieczaniem się przed urokiem wiedźm. Ciekawy wątek do poszukiwań. Ale wróćmy do Hucułów i ich wyobrażeniom wiedźm: „Dlatego też każdy człowiek, co nie chce być podejrzany o to, że jest wiedźmą czy upiorem, powinien przed wyrażeniem zdziwienia swego najpierw splunąć, potem powiedzieć: Ażebym nie urzekł! – i dopiero, gdy domownicy od powiedzą: Nie urzekniesz! – powiedzieć: Jakie to piękne! Lub podobnie.” Widać być uznanym za wiedźmę czy upiora nie należało do dobrego tonu. Groziło sąsiedzkimi restrykcjami. Czy to magicznymi, odwetowymi działaniami na szkodę czy… topieniem w rzece. Bo zapiski o wschodniosłowiańskim topieniu czarownic znamy z relacji arabskich już z XI czy XII wieku – nie mają więc genezy chrześcijańskiej a są rodem z przedchrześcijańskiej Słowiańszczyzny. Sam z dzieciństwa i z Mazowsza pamiętam z rozmów różnych ludzi takie zwroty „Ażebym nie urzekł” czy coś podobnego. Tak głęboko w codziennej kulturze wryły się dawne i już zapomniane zabobony, wierzenia, kultowe praktyki.

I na koniec jeszcze jeden fragment z Huculszczyzny sprzed ponad wieku „Jeżeli wiedźma lub upiór umrze, kładą ich ciało twarzą ku ziemi i tak, ażeby głową było zwrócone ku wschodowi, a ksiądz ma taki grób zapieczętować w nogach i głowie, ażeby wiedźma czy upiór nie mogły wyjść z groby.” Wierzenia i kultura – jeśli nie zostały spisane – nie zachowują się. Ale ostatnia wzmianka jest już śladem dla archeologów. Dysponując spisanymi wyobrażeniami (etnografia), można próbować interpretować znacznie starsze znaleziska archeologiczne, czy to dotyczące pochówku czy innych materialnych pozostałości. Żmudna to praca. Ale pasjonująca.

Dotychczasowe poszukiwania wskazują, że dawniej wiedźma traktowana była jako półdemon czyniący ludziom zło. I to pejoratywne traktowanie ma genezę bardzo starą, przedchrześcijańską. Współcześnie (koniec wieku XX i początek XXI) przypisujemy wiedźmom i czarownicom inne znaczenie, ale jest to już współczesna kreacja i wynika nie tyle z sięgania do źródeł lecz przetwarzania na współczesne potrzeby. O tym także napiszę. Niebawem.

c.d.n. będą kolejne informacje etnograficzne z Huculszczyzny i Słowiańszczyzny Wschodniej oraz Wołoszczyzny.

Czytaj także:

wiedzmy_huculskie

Reklama

3 myśli na temat “Ażebym nie urzekł czyli wiedźmy huculskie (Część 3. Poszukiwanie genezy wiedźm)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s