W czasie wizyty w Kurzętniku, przy okazji koncertu kameralnego, przed domem kultury zobaczyłem uroczą półkę bookcorssingową (na zdjęciu). Do tej pory takie estetyczne i piękne wiejskie półki z uwalnianymi książkami widziałem na zdjęciach z różnych części świata. Teraz mogłem sam naocznie nacieszyć się pięknym widokiem i mądrą inicjatywą. Obok ławeczki, stolik i huśtawka. Tylko przysiąść i delektować się widokiem na dolinę rzeki Drwęcy oraz wzgórze z ruinami zamku. No i poczytać o historii, o przyrodzie, o ludziach….
Nie zdążyłem zajrzeć do szafeczki, aby sprawdzić jakieś do książki uwalniają mieszkańcy Kurzętnika. Na pewno korzystają, bo zauważyłem młode dziewczyny siedzące na ławeczce. Młodzi najwyraźniej czytają.
Zainspirowany sięgnąłem do źródeł (już w domu, po powrocie), by przypomnieć sobie co nieco o Kurzętniku. Zaciekawiła mnie jedna krótka informacja: „Spod Kurzętnika 11 lipca 1410 zawróciły wojska Jagiełły, by uniknąć bitwy podczas przeprawy przez Drwęcę podczas marszu na Malbork. Po bitwie grunwaldzkiej Kurzętnik znalazł się pod zarządem rycerza Jana Kretkowskiego, ale na mocy postanowień I pokoju toruńskiego znalazł się nadal w granicach państwa zakonu krzyżackiego.”
Co mnie zainteresowało? Jan Kretkowski – bo przypomniałem sobie kiedyś wygrzebane ze starych książek informacje o Czachorowskich z Czachorowa. Informacje pochodziły z XVI wieku. W tym czasie nazwiska dopiero krzepły. I to tylko u szlachty. Czasem przenosząc się ze wsi do wsi, przybierali nazwiska od nowych wsi. I tak było z Czachorowskimi, którzy osiedli w pobliskich Kurzętnikowi Kretkach (Kretki Małe): „Andrzej Rosół z Kretkowów vel Czachorowski (zm. przed 1545) (…). Z żony Elżbiety N, która powtórnie wyszła za mąż za Sebastjana, mieszczanina z Rypina, spłodził syna Piotra Kretkowskiego Rosołka (1546-65) z Kretków Małych (…). Bliskiemi krewnemi Andrzeja i Piotra Kretkowskich byli Mateusz (1541-6) i Jan (1540-67) Czachorowscy v. Kretkowscy, obydwaj z Kretków (…) oraz Paweł Czachorowski z Kretków (1543-68), woźny ziemski pow. Dobrzyńskiego” (…)„Z możnym rodem Kretkowskich h. Dołęga na Kretkach Wielkich nie mieli nic wspólnego rozmaici Kretkowscy z Kretek Małych, ubodzy ziemianie, którzy dziedziczyli w 1531-67 r., na częściach w Kr. Małych, Nadrożu i Chlebowie, a należeli jak się zdaje, do kilku rodzin. Z nich K. przydomku Rosół i Rosołek, gałęź Czachorowskich herbu Rogala z Czachorowa w pow. bielskim, byli jedni z Czachorowskiemi-Ruskowskiemi z Ruskowa (par. sobowska pow. dobrzyński) Czachorowskiemi-Kochańskiemi z Kochania (par. mokowska pow. dobrzyński)”
I ja się wywodzę z tych Czachorowski h. Rogala z mazowieckiego Czachorowa, z linii sobowskiej. Zatem moi dalecy kuzyni przybyli w okolice Kurzętnika już XVI wieku. Być może to oni dalej powędrowali na północ i zamieszkali w Prusach, dając początek linii Czacharowskich i być może Ciachorowskich (ci raczej z okolic Płońska i Nasielska, już w czasach rozbiorowych pod koniec XIX wieku). Napływ ludności polskiej z Ziemi Dobrzyńskiej i północnego Mazowsza był wielokrotny. Jedną z ostatnich fal emigracyjnych był przyjazd mojej bezpośredniej rodziny po 1945 roku. To znaczy, niektórzy przyjechali wcześniej, nie z własnej woli lecz jako robotnicy przymusowi w czasach hitlerowskich Niemiec. Pasjonująca przygodą jest poznawanie historii z perspektywy rodzinnej genealogii. Prowokuje do sięgania do książek oraz do przeglądania zasobów archiwalnych (metryki itd.). To drugie najczęściej wiąże się z uwalnianiem wiedzy, dzieleniem się pozyskanymi informacjami. Tak jak dzielenie się książkami.
Nie mamy jeszcze polskiego terminu na bookcrossing. Może kiedyś powstanie. Tymczasem więc dzielmy się wiedzą na różne sposoby, blogowe i te z wiejskimi pólkami bookcrossingowymi. Kiedy następny raz wybiorę się do Kurzętnika, na pewno przywiozę i zostawię kilka swoich książek, dotyczących przyrody lub historii. Swoich – w sensie z domowej biblioteczki…