Wiedzy nie widać. Kamieni polnych także. Leżą i zawadzają. Najczęściej się ich nie dostrzega. Chyba, że dom wybudować trzeba albo drogę brukiem wyłożyć. Wtedy są ważnym budulcem. Podobnie jest z wiedzą i wykształceniem, na co dzień nie dostrzegamy, ale gdy chcemy coś zbudować, wtedy wiedza staje się niezbędna. Wiedzy nie widać ale skutki jej używania to jak najbardziej.
Po co malować? By nadać kamieniom nową wartość. By zwrócić uwagę. Warmińskie kamienie na mazurskiej ziemi. Kamienie edukacyjne, przywołujące wspomnienia z historii i opowiadające o lokalnej przyrodzie (bioróżnorodności).
W dniu 16 kwietnia 2016 r. Szkoła Podstawowa z Oddziałami Integracyjnymi nr 2 im. Wojciecha Kętrzyńskiego (ul. Kętrzyńskiego 6) w Szczytnie, zaprasza już od godz. 10.00 na malowanie kamieni. Przyjdą rodzice, dzieci i kto tylko jeszcze chce. Pomalujemy ponad 150 małych kamieni – by świat był piękniejszy, ozdabiając lokalną bioróżnorodnością, mazurskimi chwastami, owadami, i wszystkim, co się w naszej przyrodzie da zobaczyć.
Pomalowane kamienie zostaną podarowane w prezencie gościom uroczystości, którzy tydzień później przyjadą na obchody 70.lecia szkoły. Zabiorą ze sobą, wspomnienia i kamienie, z wartością dodaną. Niby takie same, a jedna odmienione. Tak jak absolwenci opuszczający mury szkoły. Widzimy, że urośli. Ale tego, co w środku (wiedza) nie widać.
Pomysł z malowanymi warmińskimi kamieniami narodził się na plenerze w Tumianach w 2014 roku. Teraz wędruję po świecie. W połowie kwietnia zawędruje do Szczytna. Później napiszę o ludziach, którzy malowali. Utrwalą w kamieniach swoje przyrodnicze historie.
Opowiadać o świecie nie tylko przyrodniczym można na różne sposoby. Poprzez wzniosłe słowa lub przez zwykłe, wspólne prace, w których mówi się milczeniem. I bycie ze sobą razem. Tak jak kiedyś przy darciu pierza, łuskaniu fasoli lub pracy w polu. Wygłaszam wykłady z komputerem i rzutnikiem multimedialnym. Nowoczesny sprzęt. Piszę publikacje, na konferencjach naukowych wygłaszam referaty, wystawiam postery naukowe, prowadzę dyskusje kuluarowe oraz internetowe. Ale czasem maluję…. pod słońcem prowincji, w cieniu lipy, dębu lub kasztanowca, na trawniku. Albo w Szczytnie na szkolnym podwórku. Maluję butelki, wyrzucone, nikomu już nie potrzebne. Przywracam im sens i znaczenie. Bez wykwintnie uczonych słów. Teraz przyszła pora na kamienie, bo one na tej ziemi już długo leżą. Są napływowe, tak jak my wszyscy. Przybyły z lodowcem ze Skandynawii. Albo przyjechały ciężarówką na budowę z górskich kamieniołomów. Są i leżą.
Każdy człowiek potrzebuje choć odrobiny filozofii i odrobiny sztuki. Bo potrzebuje sensu i piękna. Każdy człowiek jest twórcą, nawet lepiąc pierogi czy sprzątając mieszkanie. W tym drugim niczego nie wytwarza, utrzymuje jedynie stan. Stan estetyki, porządku i piękna. Przywraca to, czego potrzebujemy. Sensem takiej pracy nie jest więc wzrost, produkcja, PKB ani nawet konsumpcja.
Malowałem już kamienie i na Festiwalu Filozofii w Olsztynie, i na konferencji naukowej z hydrobiologami. Malowałem na trawniku w parku, na rynku w cittaslow i w plenerze. Teraz zapraszam do malowania w szkole. Malowałem także w Noc Biologów.
Aby uczestniczyć w kulturze nie trzeba kończyć studiów, zdobywać przeróżnych fakultetów i renomowanych dyplomów. Wystarczy odwaga. Może trudno to od razu dostrzec, ale dla mnie malowanie kamieni z ludźmi na podwórku lub na wsi to budowanie tożsamości kulturowej regionu, w oparciu o aktywność społeczną w środowiskach lokalnych oraz w nawiązaniu do globalnych zjawisk kultury, takich jak rozwój slow life czy cittaslow – lokalnej kultury czasu wolnego.
(fot. Barbara Łada, malowane kamienie także jej autorstwa)
Czytaj także: