Gadające dachówki, złoty człowiek i transfer innowacji z uniwersytetu

statuatki_zloty_czlowiekSpotkało mnie miłe i sympatyczne wyróżnienie statuetką Złotego Człowieka, wspólnie z p. Zofią Wojciechowską za projekt Gadających Dachówek (Zobacz relację Gazety Olsztyńskiej). Jest więc okazja by powiedzieć więcej nie tylko o gadających dachówkach.

Gadające Dachówki to innowacja, która powstała w czasie stażu w mikroprzedsiębiorstwie. Pomysł rozwijał się powoli, klucząc krętymi drogami a nabrał kształtów w ramach stażu (numer umowy o staż U.24/CIiTT.SIS2/PN/38/2014), jaki odbywam w małym przedsiębiorstwie. Staż odbywa się w ramach projektu pt. „Regionalny transfer wiedzy z nauki do biznesu – staże i szkolenia praktyczne naukowców w przedsiębiorstwach Warmii i Mazur”, współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego a koordynowanego przez Centrum Innowacji i Transferu Technologii UWM w Olsztynie. Dachówkowa innowacja dotyczy branży turystycznej. Mam nadzieję, że skorzysta z niej małe przedsiębiorstwo z naszego regionu. Duże firmy sobie poradzą – najtrudniej jest mały, także z wdrażaniem innowacji. Innowacje są i dla małych!

Misją uniwersytetu jest wspieranie rozwoju regionalnego. Z innowacji korzystać mogą także małe (nawet mikro) przedsiębiorstwa. Innowacja nie musi oznaczać wielkich fabryk, dużych pieniędzy i mocno skomplikowanych technologii. Małe i duże przewroty najpierw powstają w głowie. Z gadających Dachówek mam nadzieję, że skorzysta branża turystyczna, ale przy okazji, jak podkreśla nominację Gazeta, „to cykl spotkań integrujących społeczność lokalną i pomagających im budować regionalną tożsamość.” Oddziaływania kulturotwórcze to także misja uniwersytetu. Szeroka współpraca z partnerami pozaakademickimi również.

Do nauki trzeba dopłacać a jakie są z tego zysku, korzyści dla społeczeństwa? Nie wszędzie da się postawić kasę fiskalną, więc ten wpływ nie dla każdego i nie od razu jest widoczny. Lata doświadczeń pod różnymi szerokościami geograficznymi wykazały, że warto mieć uniwersytety, w których uczeni obdarzeni są wolnością poszukiwań. Nawet wiedzy dla samej wiedzy. Bo paradoksalnie dobra teoria jest znakomitym wdrożeniem. Tak jak dobra mapa dla podróżnego.

Jak oceniać naukę (efektywność nauki)? Przez publikacje z listy filadelfijskiej i temu podobnymi narzędziami? Ale nie tylko publikowanie w czasopismach zagranicznych z listy IF (bo to działanie globalne i dla społeczności ogólnoświatowej) przesądza o pożytkach z uniwersytetów. Nie tylko o dumę, płynącą z ogólnoświatowego uznania i splendoru, chodzi (bo wtedy traktowali byśmy naukę na równi ze sportem). Można powiedzieć, że publikowanie w obcych językach i niedostępnych czasopismach to marnotrawstwo, to finansowanie nauki dla bogatych krajów, że to drenaż mózgów – bo inni korzystają. Ale to konieczne, by zachować kontakt z nauką światową. To także przepływ wiedzy światowej do lokalnej uczelni. Dobra nauka nie może być wyizolowana, bo wtedy z dużym trudem odkrywa się Amerykę po raz kolejny.

Jednakże obok tego poziomu globalnego potrzebny jest codzienny kontakt z otoczeniem uniwersytetu. Zapatrzeni w splendory ogólnoświatowe nie powinniśmy zapominać o kontakcie (i powinnościach) z „maluczkimi” na prowincji. Nie przypadkiem mój uniwersytet nosi nazwę Wamińsko-Mazurski. Mimo, że transfer wiedzy i innowacji do lokalnego otoczenia nie przekłada się ani na karierę zawodową, stopnie awansu czy prestiż zawodowy, to nie powinniśmy o nim zapominać. Dachówki to przykład zauważonego transferu do społeczności lokalnej (Gazeta Olsztyńska dostrzegła i publicznie innym pokazała). W większości taki przepływ wiedzy nie jest zauważalny we wskaźnikach naukometrycznych. Nie widać w publikacjach liczących się itd. Ale jest. To tylko wierzchołek góry lodowej – znacznie więcej nie dostrzegamy i nie widzimy tych pozytywnych skutków.

Dane wskazują, że tam gdzie uniwersytetu, tam gospodarczo lepiej funkcjonują społeczności lokalne. A więc w naukę warto inwestować i szkoły wyższe dotować, mimo, że pozornie nie widać szybkiego i wyraźnego przełożenia na gospodarkę. Może warto zwiększyć liczbę narzędzi pomiarowych? Ale koszty montowania „liczników pomiarowych” będą zbyt duże, zbyt biurokratycznie obciążające. Zbyt dużo aktywności samych uczonych pójdzie „w sprawozdawczość” (właśnie siedzę w kolejnych „papierach” i raportach”). Wystarczy zaufać… i robić swoje. Biznes też ma korzyści z wspierania nauki, i to nie koniecznie od razu. To tak jak z podlewaniem roślin – nie widać skutków po jednym podlaniu – roślina rośnie wolno i skutki widoczne są dopiero przy systematyczności. Kiedy zbieramy plon, wiemy, że zapracowaliśmy. Ale przecież nie wskażemy jednego konkretnego dnia, który zadecydował, bo np. 4 czerwca podlaliśmy wodą (innym razem sam deszcz glebę zrosił) id. Potrzeba wyobraźni by dostrzec tę zależność. I wiedzy ogólnej.

Czy Gadające Dachówki pomogą w dojrzewaniu lokalnej tożsamości (przekłada się na jakość życia) lub wspierać będą rynek turystyczny (przekłada się na stopę życiową)? Czas pokaże. Nie ta, to inna innowacja wspierać będzie rozwój regionalny. A może wszystkie razem, każda po troszeczku?

(zdjęcie wyżej pochodzi z Gazety Olsztyńskiej, fot. Przemysław Getka)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s