Podróże kształcą, nawet te około świąteczne. A koniec roku sprzyja dodatkowo refleksjom. Jadąc na święta kupiłem bilet autobusowy przez internet. Wygoda spora, bo nie musiałem kilka dni wcześnie jechać na dworzec, by kupić bilet w przedświątecznym terminie. Ale teraz naszła mnie refleksja. Prace wykonała maszyna, zaprogramowana maszyna. Wygoda dla mnie jako konsumenta. Ale ktoś nie ma pracy, ktoś jest zbędny. W rezultacie pracy nie ma człowiek.
Przypomniały mi się czytane w czasach szkolnych i studenckich książki Stanisław Lema. Futurologia zwana fantastyką naukową (filozof publikował swoje przemyślenia w formie zbeletryzowanej – ale może dzięki temu docierał do większej liczby głów?). Myślę, że zawarta w tych książkach literacka ewolucja robotów jakoś głębiej we mnie utkwiła. Wytworzone przez człowieka maszyny uniezależniły się i zaczęły ewoluować. Ślady tego odnajduję w moich koncepcjach z zakresy filozofii przyrody, poszukiwania analogii między światem biologicznym a technicznym (jak w Teilhardowskie noosferze), gdzie ewolucja kulturowa jest kolejnym etapem w ciągu ewolucji biologicznej. Pięknie to scala ogólna teoria systemów Bertalanffy’ego. Wspomnienie przeszłości by zaplanować spisanie dokładniejsze swoich koncepcji i modeli a następnie opublikowanie, by nie ugrzęzły na zawsze w szufladzie (tylko część opublikowana). I by były czytane. Więc w jakiej formie publikować?
Wróćmy jednak do maszyn i komputerów. Bezrobocie za ich przyczyną nie byłoby pierwszym takim przypadkiem. Wszak już w XIX wieku buntowali się tkacze, tracący pracę za sprawą maszyn przędzalniczych. Tak przecież powstał luddyzm (luddyzm, od nazwiska – angielski ruch społeczny z początkowego okresu rewolucji przemysłowej, którego przedstawiciele składali się głównie z wolnych chałupników, rzemieślników i tkaczy, którzy niszczyli maszyny tkackie i mechaniczne krosna). Postępu cywilizacyjnego nie zatrzymali.
Komputerów nie niszczymy, a pracę tym razem traci głównie klasa średnia. Bezrobocie strukturalne wśród wykształconych ludzi jest bardzo duże nie tylko w Polsce i nie tylko w Europie. Problem dostrzeżony został znacznie wcześniej i to nie tylko przez Stanisław Lema. Hugo Steinhausa rozmawiając o cybernetyce z Marią Dobrowską na początku lat sześćdziesiątych XX w. „Opowiadał pisarce o maszynach, które w coraz większym stopniu zastępują ludzi. „Rozmnażają się”, bo same potrafią budować maszyny lepsze od siebie, a w bezpośredniej konfrontacji z człowiekiem wygrywają, (…) – dojdzie do tego, że człowiek stanie się rzeczywistym niewolnikiem tyrańskiej władzy maszyn – wieszczyła Dąbrowska (…) [Steinhaus} Tak, maszyny to klasa panująca.” (cytat z książki Mariusza Urbanka „Genialni. Lwowska szkoła matematyczna”, wydawanej w 2014 r. przez ISKRY, gorąco polecam).
Wydawać by się mogło, że należy się cieszyć z postępu naukowego i technologicznego. Bo przecież ułatwi nam życie i uwolni od ciężkiej pracy. Tak się dzieje, ale nie do końca. Mimo postępu technologicznego i niespotykanej nigdy wcześniej pracy maszyn… pracujemy jeszcze więcej (korponiewolnicy). Oczywiście ci co pracę mają. Równocześnie rośnie rzesza niepotrzebnych-bezrobotnych. To znaczy potrzebni są jako konsumenci.
Nie maszyny są winne jako takie ale nasza chciwość. Przecież tyle wolnych od uciążliwych i nudnych prac umysłów i rąk mogłoby tak dużo dobrego i wielkiego zrobić. Zamiast sterty jednorazowych śmieci moglibyśmy polecieć na Marca. I jeszcze dalej. Albo rozwijać kulturę i czynić świat piękniejszym. Lub więcej czasu przeznaczać na życie społeczne, na rozmowy ze sobą. Mimo maszyn coraz lepszych jesteśmy sfrustrowani: jedni bo przepracowani, inni bo czują się niepotrzebnymi jako bezrobotni… Jakoś ten świat źle urządziliśmy. Co zrobić, by w kolejnym roku bzdury nie powiększać?
Dlaczego preferujemy maszyny? Bo są tańszą siłą roboczą. W pogoni za tanim robotnikiem Europejczycy poprzenosili fabryki do Chin (a potem innych, biednych krajów). Mamy dużo taniej tandety… ale nie mamy pracy i większość rzeczy kupujemy. W rezultacie Chiny są już pierwszą gospodarką świata. Czy tak samo będzie z maszynami? Zastąpią nas i pojawi się nowy świat z robotami podbijającymi kosmos?
Zbliżający się Nowy Rok prowokuje do refleksji. Oraz wspaniała lektura. Jeśli świata nie potrafię(my) zmienić, to może chociaż uda się go zrozumieć?