Niewolnica Izaura, stan wojenny i korposzczury

Na początku lat osiemdziesiątych, kiedy byłem już na studiach, w telewizji pojawił się brazylijski serial „Niewolnica Izaura”. Mnie osobiście nudził i go nie lubiłem. W tym czasie byłem już na studiach więc i czasu na oglądanie telewizji było niewiele. Problemy niewolnicy wydawały się takie obce i odległe. Ale serial cieszył się ogromną popularnością, co nie wtedy dziwiło. Było to jeszcze w stanie wojennym lub tuż po. W każdym razie w czasach szarych i ponurych.

To, co mnie irytowało, to ta ciągnąca się niemożność wyrwania z niewolniczego układu. Dzień po dniu, ciągle to samo, mobbing, zniewolenie, niemożność. Teraz mam wrażenie, że może oddawało to stan ducha i stan życia ludzi uwięzionych w szarym socjalizmie i PRL-u bez perspektyw. Mnie osobiście, jako młodemu człowiekowi, w duszy rewolucjoniście i romantykowi, wszystko wydawało się możliwe. I byłem niecierpliwy. Jak każdy chyba młody człowiek. Ale teraz, jako osoba dorosła chyba rozumiem ten permanentny stan niemożności i brak perspektyw, brak możliwości wyrwania się z niekomfortowej sytuacji. I umiejętność znoszenia tego nieprzyjemnego, długotrwałego stanu.

Uwięzieni w szarym, koteryjny, donosicielski i dorobkiewiczowskim w PRL-y. Układ ciągłej niemożności, zniewolenia stanu wojennego, układów i układzików o charakterze niemalże dworskim i koteryjnym. Może to zadecydowało o popularności Niewolnicy Izaury? Może bardzo wielu ludzi utożsamiało się świadomie lub podświadomie z bohaterką serialu? Teraz ja czuję się jak pokolenie lat osiemdziesiątych.

Teraz tak się czuje wielu ludzi, również w poczuciu niemożliwości, braku perspektyw i uwięzienia w układach i układzikach. Przyczyna chyba podobna. Zmieniło się dużo a przecież postawy ludzkie wydają się takie same. Człowiek jako istota społeczna zapewne nie zmienił się od setek tysięcy lat. Każde pokolenia musi zmierzyć się z podobnymi problemami z pozoru różnymi, a przecież gdzieś w swej głębi niemalże identycznymi.

Poezbeccy karierowicze, intrygi i lewe interesiki na delegacjach. Co nie pozwala na wyrwanie się z mobbingu i zniewalających, deprawujących zależności? Teraz to strach przed zwolnieniem i niepewność jutra. Tkwimy uwięzieni w patologicznych układach, koteriach… jak niewolnica Izaura. Bezrobocie sprzyja koniunkturalizmowi? Ale nie każdy się temu poddaje. Tak jak kiedyś. Inaczej dalej byśmy żyli w dyktaturze czerwonego proletariatu i esbeckich dorobkiewiczów.

Jakże aktualne w świecie korposzczurów i społeczeństwie konsumpcyjnym, zadłużonych niewolników. Sami się zadłużamy, sami uczestniczymy w korporacyjnym mobbingu i wyścigach. W różnych rolach, ale jednak. Niemożność? Nie, można to zmienić. Tak jak udało się obalić socjalizm i czerwona dyktaturę drobnych cwaniaków. Każdy to musi sam dla siebie. By nie być niewolnikiem i by nie zniewalać. Nie kopać współpracowników w nadziei na podlizanie się i drobne profity. Kiedyś była to paczka kawy, rajstopy czy wczasy w Bułgarii. Dzisiaj nieco inne „marchewki”. Istota ludzkich postaw taka sama. Mamy zawsze wybór uczestniczyć lub nie uczestniczyć w klakierskim dworze i małych geszefcikach. Nawet, jeśli jest to tylko emigracja wewnętrzna.

PRLowski dwór zmienił się w patologie korporacji. Na akademickich salonach to nie nowość, to adaptacja, transformacja złych wzorców społecznych, złego zarządzania. W 1985 r. pracowałem jako laborant, więc widziałem to od środka, nie tylko jako student. Lizusów było wielu wtedy i jest wielu teraz.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s