Dobrzy ludzie sami nas znajdą. Wystarczy wyjść na rozstaje dróg. Nawet tych wirtualno-blogowo-facebookowych. Ledwie napomknąłem coś o swoich grywalizacyjnych pomysłach i próbach a już dwie przesympatyczne osoby (z Olsztyna i Gdańska) zaoferowały pomoc i podsunęły interesującą literaturę do poczytania. Grywalizacyjna i zgamifikowana przygoda się rozpoczyna.
Po inspirującej, wieczornej lekturze w nocy wymyśliłem pomysł na zgamifikowane zajęcia z autoprezentacji w przyszłym semestrze. A budziłem się kilka razy. To przez komórkę (telefon komórkowy), która co jakiś czas piskiem żałosnym sygnalizowała, że bateria jej się rozładowuje. Po którymś razie nie wytrzymałem, wstałem i podłączyłem do prądu. Nie wiedziałem, że „proście a będzie wam dane” odnosić się może do telefonów komórkowych… Ewentualnie moja komórka (ta telefoniczna a nie somatyczna) też brała udział w grywalizacyjnym spisku.
Mam już zarys fabuły. Wcześniejsza koncepcja zajęć okazała się bardzo łatwa do zgrywalizowania. W zasadzie była to jakaś ukryta gra, o czym sam nie wiedziałem. Ale teraz dopracuję. I będzie to Wiedzmińska wyprawa Drużyny Lasera przeciw Nudziolom. Bo bawić się będą nie tylko studenci ale i ja (a może uda mi się namówić do udziału także współpracowników?). Przecież chodzi także i o moją motywację. Żeby każde zajęcia były jak pierwsze, z tą przygodą nieznanego, odkrywczego i zaskakującego.
A odważyłem się gdy zobaczyłem pomysły na wykłady z taksonomii roślin na kierunku biologia (pomysł i realizacja prof. Joanna Mytnik-Ejsmont). Z kodami QR i mottem „Nauka jest najbardziej efektywna, kiedy sprawia radość”. Dodałbym od siebie, że jest to radość zarówno studentów jak i wykładowców. I odwagi nabrałem jeszcze bardziej, gdy dowiedziałem się, że w grywalizacje bawią się nauczyciele w szkole podstawowej. Wielką radość sprawia także o to, że odkrywa się istnienie ludzi z dowcipem i dystansem do siebie na akademickich katedrach i uniwersyteckiej celebrze. I ludzi, którzy ocalili w sobie coś z dziecka. Jeszcze świat do końca nie zwariował, gdy zajęcia wymyśla Stara Szamanka (ale przecież nie taka znowu stara!). Edukacyjne odloty od rutynowej nudy na siedmiu poziomach. Poczucie nie-samotności dodaje skrzydeł i ochoty… do walki z korporacyjnymi Nudziolami.
Za jakiś czas zdam relację jak idą prace nad zgamifikowaniem autoprezentacji dla biotechnologów oraz seminarium dyplomowego. Jestem ciekaw czy uda się zmotywować moich studentów do większego wysiłku i odwagi próbowania nowego i nowoczesnego komunikowania wiedzy. Na razie obserwuję jak rozwija się pomysł na „naukę w puszce” czyli odkrywanie ogólnej teorii puszkowatości świata.