Poezja to przeżytek. Oczywiście myślę o formie. Kiedyś, w wieku młodzieńczym, gdy jak wielu pisałem wierze, zastanawiałem się dlaczego jedne wiersze wzbudzają zainteresowanie i wywołują oddźwięk, inne nie. Przecież rym był i piękne słowa, a jednak wiersz nie wzbudzał zainteresowania. Dopiero później odkryłem, że nie tylko estetyka języka ale przede wszystkim treść jest ważna.
Ważkość problemu. Forma jest przeżytkiem, pochodzi z zupełnie innej epoki, a zachwyt nad poezją jest reminiscencją dawnej sławy i dawnej cywilizacji.
Poezja do wytwór kultury mówionej, gdy nie znano jeszcze pisma, nie mówiąc o internecie. Kultura mówiona, z poezją i pieśnią, trwała co najmniej kilkadziesiąt tysięcy lat. Z tej perspektywy literatura (coś zapisanego literami, ręcznie czy wydrukowane) to tylko maleńki fragment, swoista nowinka. Przez dziesiątki tysięcy lat społeczeństwa ludzkie komunikowały się mową i… pamięcią. Przy ognisku, przy piecu, przy stole biesiadnym, w domowej izbie rozmawialiśmy, opowiadaliśmy, przekazywaliśmy istotne treści. I dalej kultura mówiona jest częścią naszej kultury. Ale już nie tak ważnym jak kiedyś. Kiedyś kultura mówiona była jedyna formą (nie licząc tańca, dramy czy pieśni).
Jak zapamiętać wiele treści, wiele opowieści, złożoną fabułę lub ważne obserwacje, mądre myśli, gdy nie można tego zapisać, zanotować czy nagrać na dyktafon? Można tylko zapamiętać. A ludzka pamięć była jedynym zapisywalnym nośnikiem kultury przez dziesiątki (a raczej setki) tysięcy lat historii Homo sapiens. Powtarzanie służy zapamiętywaniu. Historie opowiadane były więc po wielokroć, zanim zapady w umysłach słuchaczy i zanim przez nich były opowieścią przekazywane. Po drugie zapamiętywaniu służy rym i rytm (to drugie także w pieśni).
Poezja w swej formie jest wytworem mnemotechniki kultury oralnej (ustnej). Tej kultury już nie ma, więc i poezja jest przeżytkiem. Funkcjonuje dalej ale zepchnięta na ubocze, jako coś uzupełniającego a nie głównego we współczesnej kulturze. Teraz może nas dziwić to, że Iliada i inne obszerne dzieła były najpierw stworzone w kulturze oralnej, zapamiętane, a dopiero później spisane. Jak zapamiętać tyle słów i ich fabułę? Temu służyła poezja w swym rytmie i rymie oraz pięknie języka. Zapamiętywać warto tylko rzeczy mądre i piękne. Pospolitości nie warto w głowie magazynować. Ale internet wszystko przyjmie. Papier także.
Kiedyś ludzie dysponowali tylko tym, co mieli w głowie. Co zapamiętali. Poezja była znakomitym i używanym elementem kultury. Była żywa na co dzień. Tak jak pieśń i taniec. Dzisiaj poezja jest niszowa, akademicka i muzealna, ewentualnie bardzo osobista i indywidualna (zachwyt że potrafię, coś na kształt archeologii eksperymentalnej). Bo na co dzień nie jest nam tak potrzebna, jak przed wiekami. Mamy teraz komputery i esemesy czy tweety.
Kiedy powstało pismo i zaczęła się rodzić literatura, to kalkowała ona kulturę mówioną. Dalej była to kultura mnemotechniki kultury oralnej, tyle tylko, że zapisana. Wiesze, poematy i dłuższe dzieła zapisywano. W miarę jak literatura odkrywała sama siebie i możliwości, wynikające z pisma, poezja powoli umierała. Stawała się zbyteczna. Jeśli można myśli zapisać a potem odczytać, to rytm i rym przestają być potrzebne. Zaczynają nawet przeszkadzać, uwierać. Najpierw zniknęły z długich utworów. Mało dzisiaj kto pamięta, że nawet utwory naukowe dawniej zapisywano metodą wierszowaną. Publikacje naukowe mają dzisiaj już zupełnie inny rytuał.
Literatura (słowo zapisywane) zaczęło tworzyć swoje własne standardy i swoje piękno. Dalej mogły być niedopowiedzenia, porównania, piękne i inspirujące zestawienie słów. Nawet z poezji zaczął znikać rym i rytm. Autorzy zwracali uwagę na estetyczną i przestrzenną wizualizację utworu zapisanego (jak wyglądał po wydrukowaniu). Powoli poezja stawała się elementem literatury: do zapisania i samodzielnego odczytywania, a nie jak kiedyś do deklamowania między ludźmi. Literatura dociera bardziej przez wzrok niż słuch.
A teraz jeszcze bardziej pozmieniało się w kulturze i komunikacji międzyludzkiej. Pojawiła się telewizja, radio, internet mobilny i powszechny dostęp do ogólnoświatowego repozytorium kultury. Nie trzeba zapamiętywać wszystkiego – trzeba umieć szybko odszukiwać potrzebne treści. Żeby zachwycić dziewczynę na randce czy towarzystwo przy stole biesiadnym nie trzeba wydobywać z pamięci ciekawej historii, ujętej poetycko. Dzisiaj bardziej zapisujemy-notujemy niż zapamiętujemy. Owszem, zapamiętujemy, ale znacznie mniej niż kiedyś. Czytelniku, czy potrafisz wymienić swoich przodków (z imienia i nazwiska) do 16. pokolenia w tył? Kiedyś to było normą. Dzisiaj sięgniesz do genealogii i też odtworzyć… ale nie z pamięci własnych neuronów.
Poezja coraz bardziej staje się przeżytkiem. Dzisiaj te same treści wyrażamy w zupełnie innych formach, bardziej adekwatnych do sposobu naszego funkcjonowania w świecie. Dlatego ośmielam się pisać, że poezja to przeżytek.
W poezji piękne są niedopowiedzenia – bo słowa układane są w estetyczną kompozycję a nie głównie logikę i precyzję wypowiedzi. Umożliwia to wielotorowość interpretacji, daje możliwość wielorakich skojarzeń. W świecie naukowej precyzji to coś zupełnie odmiennego.
W poezji najważniejsza jest/była treść. Kiedyś ta treść – ze względów na nośnik kultury i zdolność zapamiętywania – była ujęta w formę poetycką. Teraz ta treść inaczej jest ujęta. Najbardziej uniwersalna wydaje się poezja miłosna. Po prostu każdy człowiek kiedyś się zakochuje. Powstania, wojny, bohaterskie czyny przemijają (lub za każdym razem są inne), miłość jest elementem naszego życia. Są tematy uniwersalne i ogólnoludzkie. O nich dalej konwersujemy… na współczesne sposoby.
Tyle tylko, że ważne dla nas treści opowiadamy, komunikujemy sobie zupełnie inaczej. Poezja jest marginesem. Jako forma jest przeżytkiem natomiast ważne treści są wiecznie żywe. Bez względu w jaka formę ujęte: poezję, taniec, teatr, malowidła, powieści, aforyzmy, traktaty etc.
Ważna jest treść nie forma. Forma przemija, treść zostaje.