Szanowni Państwo,
jako entomologowi o nachyleniu etnograficznym i ekologistycznym, przypadł mi zaszczyt analizy prac olsztyńskiej projektancti wnętrz duchowych i mentalnych ogrodów, widzianych z perspektywy Homo sapiens, uwięzionego w mansandrowym pejzażu współczesnych problemów koewolucji dwóch gromad eukariotycznych wielokomówkowców: Aves i Mammalia – stałocieplnych zwierząt z podtypu kręgowców. Autorka w swoich transwarsztatowych pracach, łączących klasyczną fotografię przyrodniczą z popkulturowym komiksem i postmodernistyczną filozofią sitkomów epoki cyfrowej, w warstwie ukrytej subtelnie nawiązuje do postmodernistycznej filozofii ekologizmu i urbizacyjnego egzystencjalizmu.
Jej prace to egzemplifikcja niezwykle ważkich procesów synurbizacji, dokonujących się zarówno na poziomie genetycznym jak i biocenotycznym. Zagadnienia ornitologiczne Artystka przetransponowała, przez artystyczną wizję, konsolidując neurofizjologiczny wpływ ruchu dłoni, trzymającej zarówno aparat fotograficzny jak i cyfrowe oprzyrządowanie współczesnego grafika, nie zapominając o tradycyjnym warsztacie malarskim z użyciem pigmentów o różnej konsystencji, na transdyscyplinarną a nawet interdyscyplinarną narrację o zagubieniu Homo sapiens.
„Fruwamy” to alegoria odrywania się od tradycyjnego biologicznego darwinizmu ku transgatunkowej symbiogenezie i scjentystyczne dążenie do uchwycenia analogii we wspólnotowym aspekcie życia biologicznego. Trafnie ujmuje jedność bytu na różnych poziomach organizacji i podkreśla jedność ewolucji biologicznej z ewolucją kulturową. W subtelny sposób pokazuje przenikanie się zapisu, zakodowanego w DNA, z neurofizjologicznymi aspektami kodowania i odkodowania informacji w komórkach nerwowych stałocieplnych kręgowców ze szczególnym uwzględnieniem Homo sapiens. Uważny obserwator dostrzeże ślady dawnej konkurencji i ewolucji integracyjnej miedzy Homo sapiens sapiens a Homo sapiens neandertalensis, w zakamuflowany sposób nawiązując do współczesnej dyskusji biologów i antropologów, dotyczącej pochodzenia człowieka.
Swoje refleksje, wyartykułowane w przetworzonych plikach graficznych ubiera w postacie awifauny miasta. Odkodowując język kwasu dezoksyrybonukleinowego i przetwarzając w słowa zrozumiałe przez współczesnego Homo sapiens, mieszkającego nad Łyną. W swojej narracji nie tylko demaskuje napięcie ekosystemowe i populacyjne stałocieplnych kręgowców o dużej mobilności takich jak Coloeus monedula, Pica pica, Passer domesticus czy Streptopelia decaocto, ale odkrywa także ukryty porządek całej biosfery. Nawet więcej, to przekaz wybiegający w eter za pośrednictwem fal elektromagnetycznych określonej długości i dotykający całej noosfery.
Reasumując i przechodząc do generalizujących konkluzji można powiedzieć, że ta wystawa jest zarąbiście fajna.
Ps. 1. Na wszelki wypadek wyjaśniam, że to surrealistyczny żart i scjentystyczna autoironia (uzgodnione z Autorką). Mowa wygłoszona na wernisażu wystawy Fruwamy (zobacz więcej zdjęć). Tak mądrze to napisałem… że sam nie bardzo rozumiem, o co w tekście chodzi. I nie jest to odosobniony przypadek autorów tekstów naukowych. A może bardziej hipernaukowych w swym surrealizmie? Więc jeśli czytasz uczone wywody (lub słuchasz referatu czy wykładu), przesycone naukowym żargonem i nic nie rozumiesz – pocieszaj się tym, że najprawdopodobniej autor tez nie rozumie.
ps. 2. Jak się dobrze wczytasz Czytelniku to znajdziesz ukryte przesłanie. A nawet kilka….