Pod oknami tylko warkot silników kosiarek i kos spalinowych. Hałas. Może to i szybciej lub wygodniej, ale nie można usłyszeć już śpiewnego dźwięku tradycyjnej kosy, jak refrenem przerywanego co jakiś czas donośniejszym głosem osełki, pociąganej po metalu. A gdzieś w obejściu klepanie kosy…
Kosę to już tylko w skansenie spotkać można. Szkoda. Mniej gazów cieplarnianych by było i wydatek energetyczny – mniej czasu na siłowni ludzie by spędzali :).