Do własnego regionu jesteśmy przyzwyczajeni. Wszystko wydaje się nam oczywiste i znane. Ale jak nas postrzegają turyści? Najlepiej samemu to sprawdzić, jako turysta zwiedzając inne miejsca. Dalekie wędrówki dużo mogą powiedzieć o nas samych i naszym miejscu. Czy jest nam potrzebny Mazurski Park Narodowy? Co tak naprawdę sprzyja rozwojowi gospodarczemu naszego regionu?
Podlasie zwabiło mnie przyrodą – są tu trzy parki narodowe! – i odmiennością kulturową. Wymarzone miejsce na wakacyjną wędrówkę, posmakować dzikiej i unikalnej przyrody i bliżej poznać odmienną od warmińskiej architekturę, liczne cerkwie, inną gwarę i język białoruski, poznać „egzotycznych” ludzi. Taki przedsmak Wschodniej Europy przy jednoczesnym „europejskim komforcie” zakwaterowania. O jakości przyrody informują markowe „etykiety”: „park narodowy”. Planując wyjazd palcem po mapie owe „etykiety przyrodnicze” zachęcają i przyciągają. Skoro jest tam park narodowy, to na pewno jest to warte obejrzenia. Na nieco dłuższy pobyt wybraliśmy Hajnówkę – blisko Puszczy Białowieskiej i możliwość wypadów w różne interesujące miejsca Podlasia. Przecież z Białowieży trudniej byłoby wyjechać na jednodniową wycieczkę, a nie samą przyrodą człowiek żyje.
Wcześniej z mapy i przewodnika wybraliśmy kilka miejsc wartych odwiedzenia w Hajnówce. Na początku spotkały nas same rozczarowania. Kiedy w ponad 30 stopniowym upale pokonaliśmy pieszo 3 kilometry, aby dojść do chyba najważniejszego okolicznego sanktuarium i zabytkowej małej cerkwi Krynoczka, napotkaliśmy ogrodzenie z drutu kolczastego i tabliczkę, że zamknięte. Owszem, można zwiedzać tyle, że w inne dni i w innych godzinach. Ech, gdyby wiedzieć wcześniej, to byśmy inaczej zaplanowali wyprawę. Skierowaliśmy swoje kroki do kolejki wąskotorowej. Ale i tu tylko połowiczny sukces – spóźniliśmy się na wyjazd (ale skąd mieliśmy wiedzieć w jakie dni i o której organizowane są przejażdżki turystyczne dla grup niezorganizowanych?). Spacer do Puszczy Białowieskiej też się nie udał. Bo najpierw okazało się, że trasa turystyczna mocno zarośnięta. Wynika z tego, że rzadko uczęszczana, mimo wytyczenia szlaku pieszego. Po wyjściu na lepszą drogę natknęliśmy się na znak z zakazem wstępu, bo trwa wycinka drzew! Drugiego dnia Muzeum Kowalstwa i Ślusarstwa było nie czynne, o czym informowała kartka w oknie. Muzeum Kultury Białoruskiej też było nieczynne, ale nawet kartki brakowało. Na dworcu PKS rozkłady jazdy poniszczone i trudno zaplanować wyjazdy nie tyko do Białowieży ale i okolicznych miejscowości. Trzeba było „kompletować” rozkład z przystanków rozmieszczonych w środku miasta. Z dworcem kolejowym jeszcze gorzej – tam w ogóle nie ma żadnego rozkładu, mimo, że dworzec jest na noc zamykany a na dzień otwierany. A przecież widzieliśmy, że jakieś piękne szynobusy jeżdżą. Tylko dokąd i o jakich godzinach? Miejscowi pewno wiedzą…
Hajnówka to piękne miasteczko, tylko mieszkańcy tego nie dostrzegają. Jeszcze nie wiedzą, że mogą żyć z turystyki. Nie dostrzegają swojej wartości. Są tu trzy piękne cerkwie, dwa przepiękne kościoły, niesamowita, drewniana architektura, dwa małe muzea, zabytkowe cmentarze, piękny amfiteatr, zabytkowa i czynna puszczańska kolejka wąskotorowa, życzliwi i otwarci ludzie. Ale i duży marazm, niechęć do „warszawiaków” (jakże to nam znane z warmińsko-mazurskiego podwórka) i ich inwestycji. Miasteczko zatrzymało się w rozwoju jakieś 20 lat temu. Dominująca architektura w stylu późnego Gierka (w jakimś sensie swoisty skansen PRL-u) i marzenia o rozwoju przemysłu.. Stąd duże konflikty i sprzeciwianie się powiększeniu Białowieskiego Parku Narodowego. Ale nawet w miejscowej prasie wyczytać można, że obecne wycinki są nierentowne i dają pracę nielicznym drwalom. To tylko przedłużanie agonii i marazmu.
Hajnówka liczy ponad 22 tys. mieszkańców. Mało tu jednak noclegów, do tego stosunkowo drogich (muszą być drogie, bo niewiele wykorzystanych… i koło się zamyka). Zupełnie nieliczne gospodarstwa agroturystyczne. Nieliczne i raczej kiepskie lokale gastronomiczne. Otwarcie na turystów wymaga niewielkich nakładów: wystarczy umieścić aktualny rozkład jazdy publicznymi środkami komunikacji a tuż obok zamieścić informacje o godzinach otwarcia hajnowskich atrakcji turystycznych. A może przede wszystkim potrzeba jest, aby sami mieszkańcy dostrzegli możliwości rozwoju w oparciu o turystykę. A przecież głównym magnesem może być Puszcza Białowieska.
Pobliska Białowieża jest niemalże 10 razy mniejsza – liczy około 2600 mieszkańców. Odwiedzam sporadycznie Białowieża od ponad 10 lat i widzę jak się rozwija. Owszem, i tu spotkać można narzekających, bo to nasza specyfika i styl życia. Ale do samego parku narodowego przyjeżdża rocznie ponad 100 tys. turystów. Do Parku można wejść tylko z przewodnikiem. Już ponad 140 osób uzyskało uprawnienia przewodnickie. Jest to co najmniej sezonowy zarobek dla wielu mieszkańców. W Białowieży jest kilka hoteli i kilka lokali gastronomicznych, w tym dwa „z górnej półki”: restauracja „Carska” i „Sarenka” – kawiarnia i galeria w jednym. Trochę luksusu i oryginalnego klimatu w środku puszczy. Warto dodać, że pomysł na „Carską” zrodził się na Mazurach, w karczmie u p. Krzysztofa Worobca. Ze starej, rozwalającej się stacyjki kolejowej, powstała nie tylko oryginalna restauracja, ale i luksusowe apartamenty. Na głównym placu w Białowieży stoją różne kramiki z pamiątkami. Część „żubrów” i innych pamiątek wytwarzana jest przez miejscowych „rzemieślników”. Ponad 100 tys. turystów generuje liczne miejsca pracy, a inwestowane pieniądze wyraźnie widać w jakości elewacji domów i coraz to nowych usługach. I po rosnących cenach nieruchomości.
Jaka jest różnica między Hajnówką a Białowieżą? Ta pierwsza walczy z pakiem narodowym i „uczepiła” się mitu rozwoju przemysłowego , ta druga dostrzegła puszczę i szanse jaką daje turystyka. Warto przy tej okazji powiedzieć, że turystyka jest największym przemysłem na świecie, nawet większym niż przemysł petrochemiczny. Tyle tylko, że infrastruktura turystyczna jest bardzo rozproszona, dlatego nie „rzuca się w oczy”.
Podlasie jest piękne i widać wiele inwestycji w turystykę jak i promocję turystyczną tego regionu. Niewątpliwym atutem są tam liczne obszary chronione. Na Podlasiu są aż trzy parki narodowe – my nie mamy ani jednego! Ciekawym pomysłem – wartym do zrealizowania i u nas – jest Podlaska Oktawa Kultur. Jest to próba organizowania festiwalu i imprez kulturalnych w całym regionie, a nie tyko w Białymstoku. Te same zespołu koncertują po kolei w małych i dużych miejscowościach pod jednym szyldem kulturalnym. W tym roku podobnie zaplanowano nasze olsztyńskie „Śpiewajmy Poezję”. Stolica regionu powinna promieniować i inspirować jak i integrować. Ponadto łatwiej o spójną i całościową promocję.
Staramy się o 7. Przyrodniczy cud świata… a ciągle nie mamy odpowiedniego szyldu w postaci parku narodowego. Śniąc o iluzorycznym rozwoju przemysłu, zaniedbujemy rozwój turystyczny. Obecnie Podlasie wydaje się biedniejsze od Warmii i Mazur i wydaje się, że to my jesteśmy „zagłębiem” turystycznym. Niebawem może się to zmienić.
Dlaczego ktoś chciałby przyjeżdżać do nas? Co by chciał zobaczyć i czego oczekuje? Jak przygotować i jak udostępniać informacje? Myślę, że warto wybrać się na wakacje do innego regionu, aby oczami „obcego” turysty zobaczyć także i nasz region. Powinni to uczynić przede wszystkim decydenci. Bez wątpienia podróże kształcą.
Kiedy wróciliśmy do z hotelu w rozmowie powiedzieliśmy właścicielowi, że wyprawa do Krynoczki (cerkiew w lesie) nie udała się z powodu braku dostępu do informacji. „O, trzeba było zapytać, ja bym powiedział, kiedy otwarte i gdzie jest dziura w płocie.” No tak, miejscowi wszystko wiedzą, także kiedy i gdzie jeżdżą pociągi, do kogo pójść, aby otworzył muzeum, gdzie smacznie można zjeść. Ale turystyka to zarabianie na przyjezdnych. To oni muszą wiedzieć! To ci potencjalni przyjezdni, wodząc palcem po mapie, muszą odnaleźć coś interesującego, np. Mazurski Park Narodowy. Wtedy przyjadą liczniej. I albo się rozczarują, albo przyjadą ponownie. Nie ma lepszej reklamy i promocji niż zadowolony klient.
(tekst w formie skróconej ukaże się w Gazecie Olsztyńskiej)